Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#18529

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dzień zaczął się wesoło, wewnętrzną debatą czy składać skargę na listonosza o kolejne niezasłużone awizo.

Ale to tylko drobiazg.

Jakiś czas temu kupiłam kupon na gruper.pl do wykorzystania na zajęcia językowe do wyboru w podanych terminach. Szybciutko poszłam się zapisać na interesujący mnie kurs, ale okazało się, że on nie istnieje.

"Jak to?" - zapytacie.

Ano, rzeczywiste terminy zajęć znacząco odbiegają od podanych w ofercie i są, delikatnie mówiąc, niedogodne.
Główkujemy ze współtowarzyszką niedoli, która również taki kupon nabyła, nad dalszym planem działania. Gdybyśmy chciały stracić bezsensownie 320 zł, to by się znalazł bardziej twórczy sposób.

Poszłam po poradę do biura Federacji Konsumenta. Pani powiedziała, żeby złożyć w siedzibie szkoły językowej pismo, w którym deklaruję chęć uczestniczenia w zajęciach opisanych w ofercie.

Tak też zrobiłam. Pan manager aż za chętnie mi to podpisał. Dzisiaj, podczas kolejnej wizyty w biurze Konsumenta, okazało się, że źle to pismo skleciłam. Szokujące, zwłaszcza po uprzednim otrzymaniu bardzo niekonkretnej instrukcji. Ale może po prostu Pani mnie przeceniła i uznała, że bezbłędnie to napiszę przy pierwszym podejściu.

Złożyłam też reklamację przez formularz zgłoszeniowy grupera, argumentując to tym, że szkoła nie zapewniła oferowanych zajęć. Odrzucili moje zgłoszenie z wyjaśnieniem, że niedługo upływa ważność kuponu i nie mogą pomóc, [bo są koniem]. Napisali też, że organizator współpracował z posiadaczami kuponów w ustalaniu dogodnych terminów i trzeba było zgłaszać się W POCZĄTKOWEJ FAZIE REALIZACJI (co to w ogóle znaczy – przez pierwsze 30 sekund?). To oczywiście bzdura, bo byłam tam w pierwszym tygodniu ważności miesięcznego kuponu i zostałam odprawiona z kwitkiem.

W treści oferty zawarto wszechmocne stwierdzenie "Prosimy o telefoniczną rezerwację terminu pod numerem:xxx", za którym kryje się szkoła, tłumacząc, że wina jest po mojej stronie, bo przed zakupem nie zadzwoniłam. Tyle, że zarówno w ofercie grupera jak i na stronie szkoły terminów było jak "mrówków". A w „realu” już nie.

Ważność kuponu upływa 19 października, także w poniedziałek biegnę tam z nowym pismem. Ma być wzbogacone o zapytanie, kiedy mam się stawić na oferowane zajęcia. Chodzi generalnie o to, żebym miała dowód, że chcę wykorzystać to, za co zapłaciłam, ale nie mogę przez ich niedociągnięcie.

Tutaj pojawia się moja prośba do społeczności piekielnych.pl: radźcie, co począć.

*Chcąc uniknąć dłużyzny, pominęłam kilka szczegółów. Sprawa trwa już ponad trzy tygodnie.

Łódź

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 64 (142)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…