Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#18533

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia po części śmieszna, po części piekielna po części pikantna.
Działo się to kilka lat temu - pod koniec moich studiów.
Pewnego razu kumpel, z którym przez kilka lat mieszkałem, wyciągnął mnie po dłuższym niewidzeniu na imprezę do siebie na nowe mieszkanie - ogólnie fajnie - z 40-50 osób na imprezie. Spotkałem trochę dawnych znajomych, poznałem paru nowych. 2 dni później - telefon.

Ja zdziwiony - numer podpisany Jola - ale kompletnie go nie rozpoznaje. Chwila namysłu i doszedłem do wniosku, że to z imprezy. Odbieram.
- Cześć X, co tam u ciebie? Ja się akurat nudzę trochę - możemy się spotkać?
- Ok, nie ma sprawy, kiedy i gdzie? - Stwierdziłem. "Nie znam cię kobieto, ale - czemu nie..."

Czekam w umówionym miejscu - ktoś mnie nagle klepie w ramie -
- Cześć! Długo czekałeś?
Tu mnie trochę zatkało - tak poznałem ją - byłą na imprezie - najładniejsza kobieta u nich na kierunku, naprawdę piękna. Wszystkie wszystkie samce na imprezie za nią wodzili wzrokiem. Tu u mnie moment konsternacji.
(Ja - informatyk, może nie grubasek ale do kulturysty daleko mi, nie mam samochodu (bo nie potrzebuję), biedny nie jestem ale kasą nie szastam, raczej zamknięty w sobie, podrywacz ze mnie jak z koziej du.. trąbka. Słowem od ideału mężczyzny jestem daleki jak PKP od TGV (TeŻeWe)).

Rozmawiało się fajnie, mimo braku wspólnych tematów (mam małe pojęcie o tym w czym w tym tygodniu chodzi GaGa albo o kinie romantycznym). Co najdziwniejsze - ten dzień zakończyliśmy w łóżku - razem... Nie mam pojęcia jakim cudem... O dziwo spotykaliśmy się tak przez około 3 tygodni... Generalnie trochę rozmowy (o dziwo zadziwiająco dużo o polityce) i dużo seksu. Przy czym partnerką była nie tylko seksowna ale i chętną do spełniania ciekawych pragnień. Generalnie baaaardzo fajnie było. Skończyło się spokojnie, bez kłótni czy innych ekscesów... Po prostu kontakt się w kilka dni urwał, zostawiając mnie z bananem na pysku ale totalnie zdziwionego.

Dopiero kilka tygodni potem świat uchylił przede mną rąbka tej tajemnicy.
Mianowicie podczas imprezy odnowiłem znajomość z dawniej dość bliską znajomą - od tego czasu czasem się spotkaliśmy, a generalnie gadaliśmy przez Skype.

Pewnego razu opowiedziałem jej moją historię - w końcu kobieta - może zdradzi mi niuanse tej przygody. Jak się okazało - przez 5 minut się śmiała...
I dopiero ona poskładała tą układankę - mianowicie:
- Od tamtego czasu Jola trochę dziwnie się zachowywała - zrobiła się trochę zesnobowana i parę razy rzuciła zawoalowane sugestie, że ona to ma już prace po studiach załatwioną i to taką, że HoHo i nie ma się co spoufalać...
A sednem było zdarzenie z pamiętnej imprezy - ktoś zapytał kumpla kto Ja jestem - bo towarzystwo było dość zamknięte (z ich roku a ja jedyny obcy). Kumpel, który ma dziwne poczucie humoru, a i od wypitego alkoholu fantazja mu popuściła, odpowiedział, że jestem synem Generała (ciekawe - tatuś dostał awans i mi nie powiedział ?!?) na te studia to poszedłem tak "bo lubię", bo ja to mam prace w Ministerstwie zaklepaną dość wysoko, że będę odpowiadał za projekt z pieniędzy unijnych, który ma rozbudować Polską informatykę i w ogóle takie bajki stulał, że jeszcze trochę, a by się okazało, że Komorowski do mnie po radę przychodzi...
Wynik końcowy:
- Ja dobrze się bawiłem.
- Znajoma miała dość serca by nie rozpowiadać wszystkiego wszem i wobec - tylko delikatnie pogadała z Jolą - i jej powiedziała, że niestety - zrobiła z siebie idiotkę.
- Jola przygasła, jakoś się już tak nie puszyła, i mam nadzieję że się na przyszłość nauczyła - że TĄ drogą - daleko nie zajdzie...

Życie

Skomentuj (40) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 795 (923)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…