Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#18681

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Piekielni sąsiedzi

Informacja ogólna:
Mieszkam na wsi, gdzie wszyscy się znają od dawien dawna. Mieszkam przy bocznej uliczce, która akurat przy moim domu się rozdwaja/rozwidla. Ja mieszkam na początku prawej odnogi, a na przeciwko na początku lewej odnogi (droga dojazdowa do dwóch domów, jeden z nich stoi pośrodku rozwidlenia) mieszka piekielne małżeństwo ok. 80letnie. Drogi powstały tylko z dobrej woli sąsiadów, którzy przesunęli granice swoich działek, żeby była możliwość dojazdu do innych. Zrobili to już moi pradziadkowie, więc już trochę czasu minęło, asfalt już wylany od kilkudziesięciu lat.

Pewnego dnia, tak bez powodu Piekielni wymyślili sobie, że sąsiad, którego dom stoi między dwoma drogami, i który bramę wjazdową ma tylko po lewej stronie działki, nie może jeździć po ICH drodze (droga na szerokość ok. 3m, z czego według mapek tylko 0,5m należało do nich reszta do owego sąsiada, któremu zabronili z niej korzystać), za to drugi sąsiad mógł korzystać bez problemu(?). No i tak zaczęła się wojna, przynajmniej raz w tygodniu była straż miejska, albo policja. W końcu, kiedy to sąsiad musiał przywieść węgiel na zimę trzeba było znowu zjechać tą nieszczęsną drogą, no to wtedy już doszło do rękoczynów. Staruszka podbiegła, wystrzelała po twarzy syna sąsiada, a staruszek wszedł na jego posesję i zaczął się rzucać, kiedy nie poskutkowały prośby o jej opuszczenie sąsiad po prosu go stamtąd wyniósł. Oczywiście zjawiła się policja wyjaśnienia itp. okazało się, że starsi państwo prowadzili kalendarz, kto kiedy i o której godzinie przechodził lub przejeżdżał przez ICH drogę.

Po tej akcji wszystko ucichło, ale ten spokój nie trwał długo, było zbyt pięknie i zbyt cicho. Sąsiad zrobił sobie bramę z drugiej strony, więc nie mieli się czego przyczepić i tym samym zaczęło im się nudzić, więc zaczęli szukać innych rozrywek, no i tak właśnie padło na nas.

Przyszło lato i wystawiliśmy klatkę z naszą papugą Nimfą na balkon. Niektóre papugi sobie podśpiewują inne piszczą i skrzeczą, nasza akurat zaliczała się do tych drugich. No i znowu zaczęły się wycieczki straży miejskiej, policji i tak na zmianę, bo oni nie mogą spać (w dzień o.O). Żeby mieć święty spokój przenieśliśmy ją za dom, żeby jej nie widzieli, jakiś czas był spokój, no ale tam szybko mógł ją dorwać kot, więc znowu trafiła na balkon no i znowu się zaczęło. W końcu staruszek przyszedł i powiedział, że jak zdejmiemy papugę to on nam pozwoli chodzić ICH drogą. Papuga oczywiście została, a im w końcu się znudziły wycieczki do nas, bo policja i straż już nawet nie przyjeżdżała tylko dzwonili. Potem podupadli na zdrowiu i przeprowadzili się do córki.

Najlepsze w tym wszystkim jest to, że staruszek, któremu przeszkadzała pogwizdująca papuga, dostaje rentę, bo... niedosłyszy.

piekielni sąsiedzi

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 628 (678)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…