Poprzednia historia z życia fotografa ślubnego się spodobała, więc lecimy z następną.
Rozmowa z księdzem dzień przed ślubem.
Ksiądz: Mam taką sprawę sprawę. Przeszedł Pan w kurii kurs co można, a czego nie, więc nie mam zamiaru Pana tutaj szkolić, jest tylko jedna rzecz. Prosiłbym, żeby dźwięki w aparacie wyłączyć.
Ja: Wszystkie dźwięki mam wyłączone, tylko migawkę będzie słychać.
Ksiądz: No ja własnie o tej migawce mówię, bo to strasznie jest rozpraszające. Ja w swoim aparacie wyłączyłem ten dźwięk, a wszyscy którzy zdjecia robią na ślubach zawsze mają to powłączane.
Ja: Ale tego się nie da wyłaczyć...
Ksiądz: No jak się nie da, jak ja u mnie wyłączyłem.
Ja: Ale ksiądz miał pewnie ten dźwięk dodany jako funkcję, taki bajer. A w lustrzankach to jest normalny dźwięk. Mechaniczny. Wyłaczyć go się nie da, bo wtedy zdjęć się nie zrobi.
Ksiądz: Aha, rozumiem. To może by Pan aparat chociaż czymś owinął...
Rozmowa z księdzem dzień przed ślubem.
Ksiądz: Mam taką sprawę sprawę. Przeszedł Pan w kurii kurs co można, a czego nie, więc nie mam zamiaru Pana tutaj szkolić, jest tylko jedna rzecz. Prosiłbym, żeby dźwięki w aparacie wyłączyć.
Ja: Wszystkie dźwięki mam wyłączone, tylko migawkę będzie słychać.
Ksiądz: No ja własnie o tej migawce mówię, bo to strasznie jest rozpraszające. Ja w swoim aparacie wyłączyłem ten dźwięk, a wszyscy którzy zdjecia robią na ślubach zawsze mają to powłączane.
Ja: Ale tego się nie da wyłaczyć...
Ksiądz: No jak się nie da, jak ja u mnie wyłączyłem.
Ja: Ale ksiądz miał pewnie ten dźwięk dodany jako funkcję, taki bajer. A w lustrzankach to jest normalny dźwięk. Mechaniczny. Wyłaczyć go się nie da, bo wtedy zdjęć się nie zrobi.
Ksiądz: Aha, rozumiem. To może by Pan aparat chociaż czymś owinął...
Ocena:
652
(760)
Komentarze