Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#19257

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jako, że dawno nie było napiszę o straży miejskiej, a w zasadzie o piekielności pewnego ukaranego Pana.
W mym mieście ciężko o miejsca parkingowe, więc wszyscy kombinują jak mogą,często jednak przyzwyczajenia biorą górę nad obserwacją znaków drogowych.
Na pewnej uliczce nieopodal centrum, gdzie można bezpłatnie zaparkować swoje auto ostatnimi czasy wydzielono postój taksówek. Jak wiadomo Straż Miejska solennie egzekwuje ten wydział i zwykłych śmiertelników za parkowanie w tym miejscu karała na początku pouczeniami. Po kilku miesiącach strażnicy uznali, że czas na mandaty i ulubione blokady na koła.
Wracam sobie wczoraj z pracy powłócząc nogami, wychodzę z za rogu, gdy moim oczom ukazuje się on - facet z kluczem do kół w ręku i wściekłą miną. Myślałem, że chce mnie napaść, jednak po chwili moim oczom ukazała się cała sytuacja i wszyscy jej aktorzy, a mianowicie żona, auto i żółta blokada straży miejskiej.
Zgadliście - zaparkował na postoju taksówek i stwierdził, że mandatu nie będzie płacił, więc kluczem do kół wymierzał sprawiedliwość okropnej blokadzie.
Gdzie tu piekielność? - Pan w swojej furii uszkodził sobie felgę i poważnie naruszył lakier na błotniku (na oko koszt napraw wyniesie jakieś 300zł - bo polakierować trzeba), a także powyginał blokadę. Byleby nie zapłacić 100zł tej okropnej straży miejskiej.

Finału historii nie znam, obrzucony złym spojrzeniem poszedłem dalej, musiało być wesoło bo we wlot wspomnianej uliczki wjechał radiowóz straży miejskiej...

ulica

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 142 (164)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…