Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#19268

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wszystko dzieje się w autobusie w małej miejscowości. Autobus był starszego typu, wchodziło się tylko przodem, było parę schodków dość wysokich, łapało się niskiej barierki po lewej. Strasznie trzęsło podczas jazdy, trzymało się czego popadnie i modliło się, żeby tylko wątroby nie wytelepało obojętnie którą stroną.

Na przodzie, zaraz za barierką przy oknie siedzi babuszka. Obok niej drzemie jakiś starszy pan. Kobieta wyciąga torebkę, liczy jakieś drobne, słychać brzęk monet. Nagle autobus podskoczył na wyboju, pieniążki podfrunęły do góry i spadły na schodki. Ups.
Babcia się pochyla pod barierką, maca na pierwszym schodku, coś tam znalazła, ale mało. Reszta leży niżej. To i staruszka nurkuje niżej. Kierowca zobaczył te akrobacje i krzyczy:

- Co pani robi? Poczeka pani, aż dojedziemy na przystanek, to sobie pani pozbiera!
- Nie poczekam - odkrzykuje babcia - bo mi ukradną te pieniądze!
- Mówię pani, że ma pani usiąść normalnie! Chce się pani zabić? Autobus skacze jak piłka!
- Bo to złom! - krzyczy babcia i dalej nurkuje trzymając się jedną ręką
- Złom, nie złom, ale pani kościsty zadek wozi w te i nazad na rynek codziennie! - krzyczy wściekły kierowca.

Kobieta udaje, że nie słyszy. Przed nimi coraz większe dziury na asfalcie. Starowinka się zasapała, otarła pot z czoła, spogląda z żalem na te schody i patrzy ze złością na śpiącego pana, który uniemożliwia jej zejście z siedzenia.
Jakaś pani chciała wstać i jej pomóc, ale nie dała rady nawet kroku zrobić, bo podskoczyła tak, że wyrżnęła głową w półkę na bagaż. Usiadła ze złością, stwierdzając, że nie będzie ryzykować życia dla kilku monet.
Staruszka podsunęła sobie kilka pieniążków butem, żeby łatwiej sięgnąć i nurkuje znowu. Kierowca wściekły:

- No co pani robi?! Niech pani siada! Ja nie mogę się skupić na drodze, bo ciągle się na panią gapię!
- Młodszą se niech znajdzie do podglądania! - śmieje się babcia. I dalej robi swoje. Jak krnąbrne dziecko.
Nagle kierowca gwałtowniej zahamował, co przy kumulacji z wstrząsami i podskokami zaowocowało kilkoma siniakami i przekleństwami ze strony pasażerów. A babcia zrobiła efektownego fikołka praktycznie przez barierkę na schody. ŁUUUP! Leży. Wszyscy zryw z miejsc (po uprzednim przekonaniu się, że przeżyją podniesienie się z miejsc siedzących) i dawaj na przód. Babcia żyje. Poobijana ale żyje. Co więcej, nawet ma tyle siły, że leżąc zbiera pieczołowicie rozsypane monety. Ludzie się śmieją, kilkoro kręci głowami, kierowca wyklina na czym tylko świat stoi. Prawie rwie włosy z głowy. Babcia wstaje, robi zawstydzoną minę i się otrzepuje. Lekko kuśtyka. Na ten widok kierowca zmienia front o 180 stopni.

- Nic pani nie jest? - pyta łagodnie
Babcia kręci głową, lekko blada.
- Może jechać do szpitala? - pyta cierpliwie
Kobieta nie chce. Ale ma łzy w oczach.
- Może szklankę wody podać? - przymila się pan kierowca
Kobieta odmawia. Łzy zaczynają kapać.
- Chyba panią jednak coś boli, bo jakoś tak pani zbladła nam i jakaś taka mina mało wyraźna... - zagaduje.
- Bo wie pan - wzdycha babcia takim tonem, jakby miała zaraz grzechy całego świata wyjawić - bo ja...nie mogę jeszcze tych 2 złotych znaleźć...
Kierowca klepnął się w czoło, wymamrotał kilka uspokajających przekleństw, policzył w myślach do 10 i zapytał:
- A jak dam pani 2 złote od siebie, to obieca mi pani, że pod żadnym pozorem nie ruszy się pani z tego miejsca do końca jazdy?
- Nie, odpowiada kobiecina - bo to było pamiątkowe 2 złote. Takich już nie ma. To było świętej pamięci męża.

Kierowca wysiadł, trzaskając drzwiami i odpalił dwa papierosy naraz. Wiedział, że czeka go dłuuuuga droga...

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 636 (714)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…