Ach, te piekielne autobusowe historie^^
Musiałam się udać na drugi koniec miasta, a jako że moje autko obecnie ma urlop u mechanika musiałam skorzystać z komunikacji miejskiej.
Sprawdziłam sobie wczoraj na internecie rozkład jazdy i połączenia autobusów. Logicznie zdecydowałam się na bilet po 2,10zł (3 miasta i więcej lub przez godzinę z możliwością przesiadki), gdyż moja podróż według rozkładu miała zająć 51 minut.
Pierwszy autobus na miejsce przesiadki przyjechał jak w zegarku. Miałam spokojne 2 minutki czekania na drugi...
Który przyjechał spóźniony prawie 10 minut. No cóż, zdarza się. Niestety utknął w wielkim korku na skrzyżowaniu. Był wypadek i policja kierowała ruchem.
O godzinie 16:02 kończyła mi się ważność biletu. Jakież było moje zdziwienie, gdy na przedostatnim przystanku wsiedli kontrolerzy. Zerkam na zegarek - 16:03. Nie no, minutka to chyba nie jeszcze jakieś straszna zbrodnia, nie? Tak sobie pomyślałam... Oczywiście byłam w błędzie ;]
Szanowny kanar podszedł do mnie, patrzy na bilet i mówi:
[K]: No... Będzie mandacik.
[Ja]: Jak to?
[K]: Minutę temu skończył się pani bilet.
Zaczęłam się irytować, bo to w końcu nie moja wina, że autobus stał w korku i miał przez to opóźnienie ;/ Pan był ogólnie bardzo niemiły, a gdy odmówiłam podania danych do wypisania mandatu (no bo niby na jakiej podstawie?) zaczął mnie szarpać i próbował siłą podnieść z siedzenia. Co z tego, że jestem w już bardzo widocznej ciąży, pan sobie z tego nic nie robił. Wręcz zarzucił tekstem, że powinnam skasować dwa bilety...
Awantura przyciągnęła uwagę drugiego kanara - kobiety. Powiedziałam jej (już nieco mniej spokojnie), że według rozkładu autobus miał kończyć kurs o 15:51 i to nie moja wina, że jedzie spóźniony. Poza tym dojechaliśmy już prawie do przystanku końcowego, a mój bilet "skończył" się jakieś 3 minuty temu. I że ja bardzo chętnie oskarżę tego pana o napaść (a co się będę z chamami patyczkować...).
Na szczęście kobieta okazała się być normalna i zrozumiała fakt, że autobus jedzie opóźniony w wyniku zdarzenia losowego. Mandatu nie dostałam, ale ile się wstydu najadłam i nerwów...
Musiałam się udać na drugi koniec miasta, a jako że moje autko obecnie ma urlop u mechanika musiałam skorzystać z komunikacji miejskiej.
Sprawdziłam sobie wczoraj na internecie rozkład jazdy i połączenia autobusów. Logicznie zdecydowałam się na bilet po 2,10zł (3 miasta i więcej lub przez godzinę z możliwością przesiadki), gdyż moja podróż według rozkładu miała zająć 51 minut.
Pierwszy autobus na miejsce przesiadki przyjechał jak w zegarku. Miałam spokojne 2 minutki czekania na drugi...
Który przyjechał spóźniony prawie 10 minut. No cóż, zdarza się. Niestety utknął w wielkim korku na skrzyżowaniu. Był wypadek i policja kierowała ruchem.
O godzinie 16:02 kończyła mi się ważność biletu. Jakież było moje zdziwienie, gdy na przedostatnim przystanku wsiedli kontrolerzy. Zerkam na zegarek - 16:03. Nie no, minutka to chyba nie jeszcze jakieś straszna zbrodnia, nie? Tak sobie pomyślałam... Oczywiście byłam w błędzie ;]
Szanowny kanar podszedł do mnie, patrzy na bilet i mówi:
[K]: No... Będzie mandacik.
[Ja]: Jak to?
[K]: Minutę temu skończył się pani bilet.
Zaczęłam się irytować, bo to w końcu nie moja wina, że autobus stał w korku i miał przez to opóźnienie ;/ Pan był ogólnie bardzo niemiły, a gdy odmówiłam podania danych do wypisania mandatu (no bo niby na jakiej podstawie?) zaczął mnie szarpać i próbował siłą podnieść z siedzenia. Co z tego, że jestem w już bardzo widocznej ciąży, pan sobie z tego nic nie robił. Wręcz zarzucił tekstem, że powinnam skasować dwa bilety...
Awantura przyciągnęła uwagę drugiego kanara - kobiety. Powiedziałam jej (już nieco mniej spokojnie), że według rozkładu autobus miał kończyć kurs o 15:51 i to nie moja wina, że jedzie spóźniony. Poza tym dojechaliśmy już prawie do przystanku końcowego, a mój bilet "skończył" się jakieś 3 minuty temu. I że ja bardzo chętnie oskarżę tego pana o napaść (a co się będę z chamami patyczkować...).
Na szczęście kobieta okazała się być normalna i zrozumiała fakt, że autobus jedzie opóźniony w wyniku zdarzenia losowego. Mandatu nie dostałam, ale ile się wstydu najadłam i nerwów...
komunikacja_miejska
Ocena:
529
(661)
Komentarze