Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#19530

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Chyba każdy korzystający z komunikacji miejskiej przynajmniej raz musiał jechać w takim ścisku, że po wyjściu z autobusu/tramwaju/trolejbusu potrzebuje kilku minut na to, by ponownie zlokalizować swoje narządy wewnętrzne (z ewentualnym odlepianiem ich od kręgosłupa) i upewnić się, że żadna część ciała, bagażu lub odzieży nie pozostała w pojeździe.

Ostatnio trafiłem na taki właśnie tłok. Udało mi się złapać stosunkowo niezłą miejscówkę, bo na schodkach, przy ostatnich drzwiach autobusu. Całkiem przestronnie, o ile ktoś na kolejnym przystanku nie uzna, że "On jeszcze wsiądzie, na pewno jest jeszcze miejsce".
O ile.
Okazało się, że na upartego wsiądą jeszcze dwie staruszki i sporych rozmiarów dres, który zabrał sporą część mojego miejsca. Dres, widząc, że fotokomórka w drzwiach autobusu nie pozwala im się zamknąć przez tłok, pewnym ruchem muskularnych ramion... zamknął drzwi siłą, wyłamując je z mechanicznego zawiasu. Po czym autobus ruszył.

Na następnym przystanku dresik wciska przycisk, by drzwi otworzyć. Nic. Drzwi nie reagują, zawias wyłamany. Dres zaczyna się drzeć do kierowcy, by mu otworzył, ale głos źle się niesie w pełnym po brzegi, przegubowym autobusie. Kierowca ruszył w stronę kolejnego przystanku, po drugiej stronie Wisły. Dres usiłując skruszyć opór drzwi miotaniem przekleństw i próbując wyłamać je tym razem w drugą stronę (bezskutecznie), przejechał jeszcze trzy przystanki - w zupełnie przeciwnym kierunku, niż zamierzał, jak można było wywnioskować z jego pretensji. Wreszcie, gdy tłum zelżał, przedarł się do innych drzwi i wysiadł.

O dziwo, na kolejnym przystanku drzwi otworzyły się bez problemu.

Autobus

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 644 (710)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…