Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#19822

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia z komunikacji miejskiej, choć trochę niestandardowa.

Na wstępie taka mała dygresja - komunikacją miejską poruszam się dość rzadko, raczej tylko z konieczności. Jestem przeciwnikiem pasów dla autobusów i im podobnych wynalazków, które utrudniają życie kierowcom samochodów i w teorii powinny nas poprzez łagodną perswazję przepchnąć do środków komunikacji publicznej. A ja nie przerzucę się na stałe na autobus, dopóki nie zagwarantuje mi on podobnego komfortu jazdy, jaki zapewnia mi mój samochód - czyli nigdy.

Wracając do tematu, rzecz miała miejsce na początkowym przystanku autobusu. Działo się to nieco po piątej po południu, czyli w czasie kiedy rzesze ludzi, w tym ja, kończą pracę i udają się do domu czym tam mogą. Tego dnia miałem wracać wspomnianym autobusem, kiedy do niego wszedłem był już nieco wypełniony, ale ponieważ do odjazdu zostało jeszcze parę minut, przesadnego tłoku nie zastałem.

Po chwili w środkowych drzwiach stanęła pani, lat pięćdziesiąt kilka, nie wyróżniająca się niczym szczególnym, aczkolwiek dość elegancka. Rozejrzała się po autobusie, po czym, ku mojemu ogromnemu zdziwieniu, rzekła:
- Przepraszam, czy mogliby Państwo wysiąść z autobusu? Jest strasznie ciasno i duszno, a za 20 minut będą Państwo mieli następny.
Tak, pani poprosiła pasażerów o opuszczenie pojazdu, bo uznała że w jej mniemaniu był najwyraźniej przepełniony. Chyba jednak bardziej niż jej prośba zdziwił mnie ton, jakim ją wypowiedziała - pewnie spodziewacie się, że był "władczy, nie znoszący sprzeciwu". Otóż nie, pani zadała to pytanie głosem pełnym takiej, powiedzmy, naiwnej uprzejmości, takim jakbym wyobrażał sobie ją mówiącą "Przepraszam, czy mógłby Pan potrzymać mi parasolkę?", ale nie wypowiadającą taką absurdalną prośbę.

W tym momencie w autobusie wybuchło piekło. Mimo, że większość pasażerów panią całkowicie zignorowało, co najwyżej posyłając ironiczny uśmieszek, kilka osób dostało jakby białej gorączki i zaczęli się nawzajem przekrzykiwać:
- Słucham?
- Czy pani jest normalna?
- Pani rozumie co pani powiedziała?
- Pogrzało cię babo?
- Ty k**** stara, sama wysiądź. k****.
- ***** **** ***
Rozkręcali się coraz bardziej, z tym że było to kilka tych samych osób w różnym przedziale wiekowym, zapamiętałem jedną młodą dziewczynę, ok. 20 lat, która zrobiła się aż czerwona z wściekłości i krzyczała najgłośniej oraz spoconego buraka w przyciasnym tanim garniturze, który splunął na podłogę.

Pani speszyła się bardzo, wysiadła tyłem z autobusu i usiadła na ławeczce, najwyraźniej woląc poczekać na następny. Nasz po jakimś czasie ruszył, a towarzystwo kotłowało się przez cały czas, aż powysiadało. Wspomniana dziewczyna była tak oburzona, że zadzwoniła nawet do koleżanki wyżalić się, a darła się przy tym na cały głos. Owszem, byli ludzie którym również było to nie w smak, Jeden facet wmieszał się, próbując trochę uspokoić dyskutantów, ale został szybko zakrzyczany, więc reszta (w tym ja) uznała że lepiej się nie wtrącać i przeczekać burzę.

I teraz pytania - czy taka reakcja jest naprawdę uzasadniona? Po co robić taki cyrk? Nie wiem z jakiej choinki urwała się nieszczęsna kobiecina, może była nawet chora, ale to samo-nakręcające się piekło, które wybuchło później było zjawiskiem, z którym spotkałem się po raz pierwszy w życiu.

autobus miejski

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 121 (197)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…