Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#19847

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Witam. Dowiedziałem się o sobie wielu interesujących rzeczy o sobie od Piekielnej, ale po kolei

Wynajmuję sobie pokój u bardzo fajnych ludzi, wszystko gra gitara, ale jakoś w czerwcu dowiedziałem się, że czeka nas wyprowadzka (sprawy spadkowe mieszkania). Więc póki czas, szukam sobie innego lokum (co prawda owi państwo, u których mieszkam chcieli wziąć mnie ze sobą, ale uznałem, że 100 km dziennie do pracy nie jest dobrym pomysłem). Więc dzwonię, szukam i jest. Umówiłem się, pojechałem obejrzeć przyszły pokój i Piekielna była wtedy bardzo miła, można było pogadać, pośmiać się itp. Uznałem, że udało mi się znów trafić na fajnych właścicieli. O zgrozo, jak się pomyliłem. Ale do rzeczy. Wprowadzając się porozkładałem wszystkie swoje rzeczy tam, gdzie miało być ich miejsce i jest fajnie. Ponieważ Piekielna swoje lata ma, dorobiła się już wnuczek w słusznym wieku (ok 4 lata młodsze ode mnie). Akcja nr 1 (jeszcze nie piekielna, ale mająca wpływ) - siedzę u siebie, przeglądam se neta w poszukiwaniu jakiejś interesującej rzeczy i słyszę pukanie. Piekielna weszła, zapytała czy nie chcę czasem czegoś z mc′ D. Odpowiedziałem , że w sumie nie wiem, co tam mają. Toteż Piekielna (ważne) zaproponowała, żebym z tymi wnuczkami poszedł, przy okazji poznam okolicę (przypominam, to był dopiero pierwszy dzień), więc się zgodziłem. Poszliśmy, coś tam próbowaliśmy gadać, ale ledwo szło. Rozmowa rozkręciła się dopiero po powrocie do domu. Tak se gadaliśmy, śmialiśmy się i cacy, Piekielna co chwilę wpadała zapytać, czy chcemy herbatkę (choć wiedziałem, że coś innego nią kierowało, ale dobra, nic niestosownego się nie działo więc zero strachu). owa gadka-szmatka przeciągnęła się do ok 23, czas najwyższy spać. Wtedy sobie przypomniałem, że nie wziąłem od nich nr telefonu, a że miały wyjechać zaraz na drugi dzień (ja wtedy byłem w pracy od 7, więc nie bardzo ok. 6 rano budzić...) to się cofnąłem, zapukałem, poczekałem, aż mi otworzą (mogły się przebierać, nie chciałem więc wparować) i pytam czy mi nr dadzą. Dały, żaden problem i poszedłem spać (była max 23.20). Pomieszkałem u Piekielnej dosłownie 4 dni (choć opłaciłem miesiąc z góry). Czemu? Gdyż Piekielna poprosiła mnie o mała przysługę. Mianowicie - udostępnić pokój na weekend, bo "synuś pokłócił się z żoną i musi gdzieś przez weekend mieszkać". Odparłem, że w takim razie gdzie ja mam spać, jeśli nie u siebie? - "Na pewno masz jakichś znajomych". Na nieszczęście miałem, a że uczynny ze mnie człek, to się zgodziłem tylko na weekend (czyt. sobota i niedziela do wieczora). Wziąłem parę rzeczy i siedzę u znajomych. Nagle telefon dzwoni. Patrzę - Tata. Co więcej, dzwonił z pretensjami, co ja wyprawiam. Ja będąc niczego nieświadomy wszystkiemu zaprzeczam, że nic przecież nie robię. "No przecież Piekielna do mnie dzwoniła, że wyjechałeś do xxx (miejscowość, gdzie miałem mieszkać z poprzednimi ludźmi)". "Że co? Ja przecież jestem u tychitamtych". Żeby było dla taty wsio jasne, pojechałem wyjaśnić sytuację (Niech mi ktoś wmówi, że da się przejechać samochodem 100 km w 10 minut). I tu dopiero zaczęła się zabawa. Okazało się, że:

- jestem pijakiem (gdzie u Piekielnej nie wypiłem ani kropli, podczas gdy ona przez te 4 dni co wieczór raczyła się winem)

- jestem brudasem (ze względu na ubłocone buty, ale taka praca)

- jestem oszustem, bo chcę od Piekielnej zwrot jakichśtam pieniędzy, których jej nie dawałem (dziwne, że mam dokumenty z jej podpisem, że jednak je dostała)

- jestem niedoszłym bratobójcą(!), bo prawie udusiłem brata (wówczas półrocznego) poduszką, gdyż nie chciał przestać płakać (Muszę wspominać, że nic takiego nie miało miejsca? Nawet nic, co mogłoby chociaż takie zachowanie imitować?)

- jestem niebezpieczny dla otoczenia, gdyż o 2.30 waliłem pięściami w drzwi do pokoju jej wnuczki i nie wiadomo co od niej chciałem (Gwoli uzupełnienia - podobno wnuczka się mnie wtedy cholernie wystraszyła i jak przestałem, poleciała do babci. Ale w ciągu tych 4 dni pomieszkiwania owa babcia snuła plany, żeby się tam do tej wnuczki ze mną wybrać)

Po jakimś czasie (chyba 2-3 tygodniach), po uprzednim umówieniu się pojechałem zabrać resztę rzeczy. Co dziwne "mój" pokój, był już przez kogoś zajęty. A kaucji, jak i zwrotu za przedwczesne wyrzucenie mnie (gdzie 4 dni, a gdzie miesiąc) do dziś nie widzę. Ale widzę podstawy do wszczęcia postępowania sądowego. We wtorek sprawa ląduje właśnie tam

Wynajem

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 244 (268)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…