Zdarzyło mi się kiedyś, że miałem wypadek na autostradzie w Serbii. W sumie nic poważnego, utrata kontroli, piruecik i lekko obity stanąłem tyłem do kierunku jazdy, lekko na skos. W zdarzeniu uczestniczyłem tylko ja i barierka, nikomu nic się nie stało, wszyscy byli szczęśliwi (szczególnie serbski mechanik, który za ogarnięcie autka skasował jak za cnotę własnej córki).
Co w tym piekielnego? Inni kierowcy. Stoję na awaryjnych, sprawdzam czy wszyscy w aucie żyją, a wokół mnie pojazdy śmigają nic nie zwalniając, biorą mnie z obu stron (nie wiem nawet, jak mogli się zmieścić). Gdyby jakiś przejeżdżający Niemiec się nie zatrzymał, nie miałbym nawet szans sturlać się na wstecznym na pobocze. Zamknęli mnie po prostu w dwa ognie.
Co w tym piekielnego? Inni kierowcy. Stoję na awaryjnych, sprawdzam czy wszyscy w aucie żyją, a wokół mnie pojazdy śmigają nic nie zwalniając, biorą mnie z obu stron (nie wiem nawet, jak mogli się zmieścić). Gdyby jakiś przejeżdżający Niemiec się nie zatrzymał, nie miałbym nawet szans sturlać się na wstecznym na pobocze. Zamknęli mnie po prostu w dwa ognie.
serbian highway!
Ocena:
412
(486)
Komentarze