Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#20047

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Opowieść o gratisiku.
W ostatnim czasie nasz sklep kusił całkiem fajną promocją. Mianowicie, przy zakupach powyżej 100 złotych, posiadacze naszej karty stałego klienta otrzymywali zupełnie za darmo gratis, w postaci dość wartościowego produktu. Taką kartę posiada 75% naszych klientów, a ponad połowa z nich robi zakupy na kwotę oscylującą w granicach tych magicznych 100 złotych.
Jak łatwo się domyśleć zainteresowanie promocją było ogromne, a radość klientów, jak to się mówi, BEZCENNA:-) Dodam tylko, że gratis klient powinien sam sobie wybrać i przynieść do kasy razem z zakupami, lecz wychodząc naprzeciw naszym klientom kasjerzy byli pozaopatrywani w gratisiki. Tak na wszelki wypadek.

Wyobraźcie to sobie: jedziecie do sklepu na większe zakupy, łazicie z listą produktów między półkami, szukając super ofert i zniżek. A taka fajna promocja znajduje Was sama przy kasie i objawia się w postaci uśmiechniętej pani kasjerki, która z wielką radością informuje Was, że otrzymujecie w prezencie jeden z sześciu atrakcyjnych artykułów do wyboru. No powiedzcie sami, kto by się nie ucieszył? Nie wiecie kto? To ja Wam powiem - Piekielni Klienci. Oni zawsze znajdą powód do narzekań.
Zacznijmy od tego, co w trakcie tej kilkudniowej "imprezki" działo się na kasach. Oto kilka przykładowych rozmów:

(K) - kasjerka, (PK) - piekielny klient.

1.
(K)- Czy posiadają państwo naszą kartę stałego klienta?
(PK)- Mamy ale jej nie używamy, bo g*wno za to dajecie.
(K)- W takim razie może zmienią państwo zdanie, gdy poinformuję państwa o dzisiejszej promocji...(tu kasjerka tłumaczy co i jak).
(PK)- O! To my mamy zakupy na tą kwotę i chcemy gratisik!
(K)- Tak jak informowałam promocja jest tylko dla posiadaczy karty. Poproszę o państwa kartę.
(PK)- Nie mamy karty przy sobie! Gratisik nam się należy i go chcemy!
Kasjerka dłuższą chwilę przekonuje, że regulamin to regulamin i już.
(PK)- Danka! - tu mąż zwraca się do żonki - Zapier*dalaj do domu po kartę, ja postoję w kolejce i zaczekam!
(K)- Bardzo mi przykro, ale nie mogą państwo blokować kolejki.
(PK)- Danka, nie słuchaj tej pani, zapier*dalaj po tą kartę! Szybko!
(K)- Proszę pana, mam możliwość zachowania tej transakcji w pamięci kasy. Może zostawią państwo zakupy, pójdą po tą kartę i zapłacą jak wrócą? - kasjerka próbuje ratować sytuację.
(PK)- Nie ma mowy! Jak wrócimy to pewnie gratisy się skończą! Danka! Już cię tu nie ma! Po kartę!
Oczywiście, nie obyło się bez interwencji ochrony...

2.
(K)- Miło mi panią poinformować, że spełniła pani wszystkie warunki naszej nowej promocji i może pani sobie wybrać jeden z sześciu gratisów (tu kasjerka wymienia produkty).
(PK)- Co dostanę? - dopytuje klientka.
(K)- No gratisik. Taki lub taki. Albo taki. Do wyboru.
(PK)- Nie, dziękuję - pada zdanie, po którym kasjerce z wrażenia odejmuje mowę. W kolejce słychać szepty niedowierzania.
(K)- Ale dlaczego? - pyta śmiertelnie zdziwiona.
(PK)- Bo ja nie mam pieniędzy.
(K) - Ale pani nic za to nie płaci. To jest całkiem za darmo - przekonuje kasjerka.
(PK)- Eeee tam, takie gadanie. Pewnie doliczone tak sprytnie, żeby nikt się nie zorientował. Albo rozdajecie towar po terminie. W d*pę se go wsadźcie! Myślicie, że mnie nie stać?! Stać mnie! Sama se kupię!
Po tej scenie kasjerka prosi o chwilę przerwy w celu znalezienia szczęki, która z nadmiaru zdziwienia odpadła i poturlała się pod kasę. My przejdziemy teraz do Punktu Obsługi Klienta.

A w magicznym miejscu zwanym POK-emonową Twierdzą dzieją się rzeczy straszne. Widać tłum ludzi wymachujący paragonami nad głowami POK-emonów. Krzyk, wrzask, zianie ogniem, rzucanie mięsem do celu, płacz i lament. O co chodzi? O gratisik.

(P) - POK-emon, (PK) - piekielny klient.

1.
(PK)- Proszę pani! Proszę pani! A dlaczego ja nie dostałem gratisu? Mam przecież zakupy na tą kwotę!
(P)- Tłumaczę panu już po raz czwarty, że nie ma pan karty. I powiedział pan, że jej pan nie wyrobi.
(PK)- Bo ja nie mam czasu na durnoty! Czas to pieniądz!
(P)- A ma pan czas stać tu od 10 minut i się drzeć jak stare kalesony? - pada spokojne pytanie POK-emona, po którym klient opuszcza "imprezę".
1:0 dla nas. Następny:

2.
(PK)- Halo! Proszę pani! A kasjerka zamiast gratisu numer jeden, dała mi gratis numer dwa! Ja go nie chcę! Żądam wymiany! Natychmiast!
POK-emon dzwoni do kasjerki w celu uzyskania informacji. Kasjerka wyjaśnia, że klient trzy razy zmieniał zdanie co do gratisu i nawet gdy już wybrał, to i tak nie wyglądał na przekonanego. Jak widać, po odejściu od kasy znowu mu się odmieniło.
POK-emon próbuje przekonać klienta, że wybrał świetnie, lecz ten przeistacza się w głuchą, tępą dzidę i odmawia współpracy. Pracownik dzwoni do kierownika z zapytaniem, czy ten wyrazi zgodę na wymianę gratisu poza kasą, a kierownik niestety mówi "tak". Czemu niestety? Bo gdy inni klienci to usłyszeli, to rzucili sie do POK-u w celu wymiany swoich gratisików...
1:1 mamy remis.

3.
(PK)- Proszę pani, ja tu godzinę temu zrobiłam zakupy ale rozmyślam się i chcę część rzeczy oddać.
(P)- Oczywiście, zwrot przysługuje pani do 5 dni od daty zakupu. Tylko musi być pani świadoma, że w momencie gdy pani odda te rzeczy, pani rachunek będzie wynosił tylko 10 zł, więc będziemy zmuszeni odebrać pani gratisik. Nie spełni już pani warunków udziału w tej promocji. Więc proszę przemyśleć swoją decyzję...
(PK)- Proszę powtórzyć, bo aż nie wierzę w to co słyszę! - klientkę zalewa purpurą czysta wściekłość - to niezgodne z prawem!
(P)- Zapewniam panią, że jest to zgodne z regulaminem promocji - tu POK-emon wręcza paniusi opasłe tomisko procedur. Pod ciężarem naszych 100 000 przykazań firmowych kolana klientki miękną i wyginają się jak sprężynki. Rzuca tomiskiem z głośnym "uuufff" i kontynuuje walkę, zmieniając jedynie taktykę:
(PK)- A co jeśli ja już zjadłam ten gratisik? - pyta chytrze.
(P)- To smacznego, na zdrowie. Odliczymy pani kwotę gratisu od kwoty, którą chce pani od nas uzyskać ze zwrotu.
Klientka się zapowietrza, emocje w niej buzują.
(PK)- Skandal! - krzyczy - złodzieje, najpierw dają, potem zabierają!
(P)- My jesteśmy złodziejami, tak? A słyszała pani o czymś takim jak PRÓBA WYŁUDZENIA GRATISU? Jeśli nie, to ja pani wytłumaczę na czym to polega. Dzisiaj już z dziesięciu klientów próbowało kupić towar tylko na moment, po to by uzyskać gratis a chwilę później chcieli ten towar oddać, oczywiście nie oddając gratisu. Czysty zysk!
Klientka nagle odnalazła zjedzony gratis a nawet zrezygnowała ze zwrotu.
2:1 dla nas...

Na końcu tej wycieczki po naszym sklepie widzimy Szanowną Ochronę. Może zapytamy ich jak się bawią na tej imprezce?

(O) - ochrona, (PK) - piekielny klient.

(O)- Proszę pana! Proszę pana, proszę się zatrzymać! Aktywował pan bramkę antykradzieżową! Co pan ma w tej reklamówce?
(PK)- No jak to co? Gratisik!
(O)- Proszę pana, a od kiedy to dają gratisik do jednego bochenka chleba i kawałka pasztetowej? - ochroniarz groźnie marszczy brwi. Śmierdziało mu złodziejem na kilometr.
(PK)- Gratisik to gratisik i ch*j... - pada rezolutna odpowiedź.

No właśnie, gratisik, to gratisik. Należy się każdemu, zawsze i wszędzie. Tak myślą Piekielni...

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 879 (907)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…