zarchiwizowany
Skomentuj
(22)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Być może moja historia pozwoli niektórym spojrzeć na pewne sprawy inaczej niż dotychczas. Występuje tu piekielność odwzajemniana w umiarkowanej dawce.
Jestem osobą o dość "rozciągniętej" sylwetce. Właściwie odkąd sięgam pamięcią mam niedowagę i choćby nie wiem co nie potrafię tego zmienić. Cóż, taki mój urok ;) Niestety przez panujące stereotypy, które pozwalają niektórym postawić znak równości między chuda i anorektyczka, często spotykam się z przytykami dotyczącymi mojej wagi. I co ciekawe zazwyczaj najwięcej do powiedzenia na ten temat mają osoby o odwrotnych, w stosunku do moich, proporcjach ciała. Mogę śmiało powiedzieć, że przez tego typu "czepialstwo" jestem wręcz uczulona na jakiekolwiek komentarze na temat mojej wagi.
Razu pewnego stałam na korytarzu mojej uczelni z koleżankami. Rozmawiałyśmy sobie w najlepsze o jakiś mało istotnych sprawach. Ot tak, wypełniałyśmy czas wolny między zajęciami. Od tego mielenia gębą trochę zgłodniałam, więc przypomniawszy sobie o pysznej kanapce, którą przygotowałam sobie na taką okoliczność. Sięgam do torebki, wyciągam, rozpakowuję, i pałaszuję ze smakiem - niby normalna czynność. Jak się okazało nie dla wszystkich.
- O! Ty jesz! - usłyszałam.
Te słowa wypowiedziane z jakże "subtelnym" sarkazmem skierowane zostały w moim kierunku właśnie przez pełniejszą znajomą.
- No, jem. Co w tym dziwnego? - odpowiedziałam ze standardowym dla mnie grymasem na twarzy.
- No, bo nie spodziewałam się.
- Co? - spytałam ze zdziwioną miną.
- No... bo ty jesteś taka chudziutka! - odparła uśmiechając się, jakby z przymusu.
- Mhm... a ty... nie.
W tym momencie znajoma popatrzyła na mnie z nieukrywaną nienawiścią w oczach i nic już nie mówiąc odeszła szybkim krokiem. Wtedy jej bliższa koleżanka dodała:
- No wiesz! Musiałaś być taka niedelikatna? Nie mogłaś się powstrzymać?
Ja już totalnie zdziwiona spytałam:
- Ale z czym miałam się powstrzymać? Nic jej złego nie powiedziałam.
- Powiedziałaś jej, że jest gruba. - i tu dodała coś, co było dla mnie w tej sytuacji szczytem absurdu - Nie nauczono cię, że kobiecie nie wytyka się ile waży?
Wtedy to zostałam "nauczona", że nie wolno mówić (ba nawet dać w jakikolwiek, nawet nieświadomy, sposób do zrozumienia) grubemu, że jest grubym, bo można go tym zranić. Chudego zranić nie można.
Jestem osobą o dość "rozciągniętej" sylwetce. Właściwie odkąd sięgam pamięcią mam niedowagę i choćby nie wiem co nie potrafię tego zmienić. Cóż, taki mój urok ;) Niestety przez panujące stereotypy, które pozwalają niektórym postawić znak równości między chuda i anorektyczka, często spotykam się z przytykami dotyczącymi mojej wagi. I co ciekawe zazwyczaj najwięcej do powiedzenia na ten temat mają osoby o odwrotnych, w stosunku do moich, proporcjach ciała. Mogę śmiało powiedzieć, że przez tego typu "czepialstwo" jestem wręcz uczulona na jakiekolwiek komentarze na temat mojej wagi.
Razu pewnego stałam na korytarzu mojej uczelni z koleżankami. Rozmawiałyśmy sobie w najlepsze o jakiś mało istotnych sprawach. Ot tak, wypełniałyśmy czas wolny między zajęciami. Od tego mielenia gębą trochę zgłodniałam, więc przypomniawszy sobie o pysznej kanapce, którą przygotowałam sobie na taką okoliczność. Sięgam do torebki, wyciągam, rozpakowuję, i pałaszuję ze smakiem - niby normalna czynność. Jak się okazało nie dla wszystkich.
- O! Ty jesz! - usłyszałam.
Te słowa wypowiedziane z jakże "subtelnym" sarkazmem skierowane zostały w moim kierunku właśnie przez pełniejszą znajomą.
- No, jem. Co w tym dziwnego? - odpowiedziałam ze standardowym dla mnie grymasem na twarzy.
- No, bo nie spodziewałam się.
- Co? - spytałam ze zdziwioną miną.
- No... bo ty jesteś taka chudziutka! - odparła uśmiechając się, jakby z przymusu.
- Mhm... a ty... nie.
W tym momencie znajoma popatrzyła na mnie z nieukrywaną nienawiścią w oczach i nic już nie mówiąc odeszła szybkim krokiem. Wtedy jej bliższa koleżanka dodała:
- No wiesz! Musiałaś być taka niedelikatna? Nie mogłaś się powstrzymać?
Ja już totalnie zdziwiona spytałam:
- Ale z czym miałam się powstrzymać? Nic jej złego nie powiedziałam.
- Powiedziałaś jej, że jest gruba. - i tu dodała coś, co było dla mnie w tej sytuacji szczytem absurdu - Nie nauczono cię, że kobiecie nie wytyka się ile waży?
Wtedy to zostałam "nauczona", że nie wolno mówić (ba nawet dać w jakikolwiek, nawet nieświadomy, sposób do zrozumienia) grubemu, że jest grubym, bo można go tym zranić. Chudego zranić nie można.
Ocena:
162
(256)
Komentarze