Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#20237

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Od razu uprzedzam, że nie jest piekielnie, opowiadam tę historię bo warta jest wysłuchania i mówi, że nie każdy skazany jest potępieńcem i powinien być wyrzutkiem. Uprzedzam, że niektórym ciężko będzie uwierzyć, jednak poświadczam głową, że historia zdarzyła się naprawdę.

Dostaliśmy wezwanie do samochodu leżącego w rowie. Na miejscu już policja wychodzimy i NIKOGO nie ma w aucie (na numerach gdańskich czyli z drugiego końca Polski) żadnych poszkodowanych nic. Policjanci wzywają załogę z psami. Kolega usłyszał coś w bagażniku. Łom, otwieramy, a w środku facet z zaklejonymi ustami i kajdankami na rękach. Wyglądało to nieciekawie, ręce strasznie sine i opuchnięte. Przyjazd karetki. Lekarz mówi, że jak nie zdejmie kajdanek w pół godziny to amputacja, bo dłoni nie da się uratować. Próbowaliśmy pneumatycznymi nożycami, ale ręce były tak spuchnięte, że nie można było dosięgnąć bransolet.

Policjant dzwoni do pobliskiego poprawczaka. Prosi o kontakt z 19-letnim chłopakiem (podobno otwiera wszystkie zamki). Chłopak pyta tylko o nr seryjny i firmę i odpowiada coś w stylu: "A tak, to francuskie, znam ten model, przywieźcie go do mnie". Policjanci kogut i gnają do zakładu. Dalej znam z opowieści. Przyjechali, chłopak poprosił o spinkę do włosów, wykałaczkę i chyba jakąś jeszcze pierdółkę. Powiedział do policjantów odwróćcie się i ledwo wykonali zwrot, a kajdanki były ściągnięte.

Jak samochód z panem w bagażniku znalazł się aż tutaj? Pan pamiętał tylko jak otwierał bagażnik. Obudził się już w drodze. Złodzieje wpadli w poślizg i uciekli. Nie znaleziono ich.

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1093 (1157)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…