Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#20825

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kolejna historia o głupocie polskiego organu dochodzeniowego.

Moja Mama jest profesorem na jednym z największych polskich uniwersytetów. Kieruje na tym uniwersytecie pewną katedrą. Sytuacja miała kilka lat temu, kiedy to jeszcze praktycznie w ogóle nie było rzutników multimedialnych, a jak już były, to koszt ich zakupu wynosił KILKANAŚCIE średnich krajowych. Katedra jednak dzięki staraniom Mamy dorobiła się własnego, nowiuśkiego rzutnika multimedialnego! Każdy wykładowca, po podpisaniu stosownego formularza mógł sobie wypożyczyć ten rzutnik NA ZAJĘCIA. Pewnego jednak razu rzutnik zniknął. ZNIKNĄŁ! Rzutnik warty kupę pieniędzy po prostu zniknął. Ostatnia osoba z listy podpisała "oddanie" potwierdzone przez kancelarię, więc była "czysta".

Co się okazało?
Rzutnik zawinął jeden z pracowników. Myślał, że się nie wyda (tak - magistrzy, doktorzy i inni docenci też bywają kompletnymi idiotami...). Oczywiście policja wezwana, docent zwolniony dyscyplinarnie, rzutnik odzyskany. Teoretycznie. Przy okazji wyszło kilka innych machlojek Pana Docenta. Więc Polski Wymiar Sprawiedliwości co? Pach- rzutnik do papierowego pudełka. I w ten sposób wspaniały, nowiuśki rzutnik multimedialny za pomocą pudełka zmienił się w DOWÓD NR 243/545/A/11 W SPRAWIE 3454/JG4. I mimo tego, że nie miał z dochodzeniem NIC wspólnego, mimo usilnych starań Mamy - przeleżał w magazynach sądowych, w papierowym pudełku dokładnie CZTERY lata.
Jak oddali - w każdej sali na uniwersytecie stał już o wiele lepszy...

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 667 (701)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…