zarchiwizowany
Skomentuj
(2)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Jazda tramwajami to niekończąca się przygoda!
Parę dni temu "przy sobocie po robocie" jadę sobie z kuzynem. Bo czemu nie. Jedziemy, gadamy, normalnie jak to ludzie, którzy nie widują się za często.
Przy jednym z przystanków trzęsąca się staruszka spytała kuzyna, czy by je nie pomógł wysiąść. Pomógł, co nie miał pomóc. Odprowadził pod ramię do samych schodków. Schodki takie z poręczami, że normalnie to wręcz ciasne, ale staruszce wygodnie było się o poręcze oprzeć, podziękowała, że dalej to ona sama.
I w tym momencie motorniczy dzwoni, że zamyka. No to ja - jako że większy z dwóch - wychylam się nad staruszką, i zapieram łapami o drzwi, żeby jej nie przyciął... Jako że motorniczy sam dzwonił, naciskanie dzwonka alarmu nic nie dało.
No nic, staruszka wyszła, ja puściłem, drzwi się zamknęły, jedziemy. Wszystko dobrze, nie?
A tu jak żywotny całkiem staruszek nie ryknie, że staje taki jeden pipany, zapiera się o drzwi i wyjść mu nie dał. I on się teraz pipolić musi do następnego przystanku, pipa przez tego durnia! I tak dalej.
Co poradzić, poniosło mnie, i mu odpipałem co myślę o tym, że powiedzieć przepraszam to był niemy, a teraz cudownie ozdrowiał. Trochę mi wstyd, ale... no ale pomogło.
Parę dni temu "przy sobocie po robocie" jadę sobie z kuzynem. Bo czemu nie. Jedziemy, gadamy, normalnie jak to ludzie, którzy nie widują się za często.
Przy jednym z przystanków trzęsąca się staruszka spytała kuzyna, czy by je nie pomógł wysiąść. Pomógł, co nie miał pomóc. Odprowadził pod ramię do samych schodków. Schodki takie z poręczami, że normalnie to wręcz ciasne, ale staruszce wygodnie było się o poręcze oprzeć, podziękowała, że dalej to ona sama.
I w tym momencie motorniczy dzwoni, że zamyka. No to ja - jako że większy z dwóch - wychylam się nad staruszką, i zapieram łapami o drzwi, żeby jej nie przyciął... Jako że motorniczy sam dzwonił, naciskanie dzwonka alarmu nic nie dało.
No nic, staruszka wyszła, ja puściłem, drzwi się zamknęły, jedziemy. Wszystko dobrze, nie?
A tu jak żywotny całkiem staruszek nie ryknie, że staje taki jeden pipany, zapiera się o drzwi i wyjść mu nie dał. I on się teraz pipolić musi do następnego przystanku, pipa przez tego durnia! I tak dalej.
Co poradzić, poniosło mnie, i mu odpipałem co myślę o tym, że powiedzieć przepraszam to był niemy, a teraz cudownie ozdrowiał. Trochę mi wstyd, ale... no ale pomogło.
tramwaje
Ocena:
101
(225)
Komentarze