Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#21035

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pracuję w pubie. Załoga, mimo przeróżnych konfliktów i nieporozumień, trzyma się razem. Historii piekielnych zdarza się mnóstwo, jednak ta akurat dziś mi się przypomniała.
Czwartek, 10 listopada. Tłok przy barze, jakby to była sobota. Barman przy barze sam, uwija się jak w ukropie. Na zapleczu trochę spokojniej, kelnerki były dwie. Pomogłybyśmy barmanowi w podawaniu sprzedaży, ale zwyczajnie nam nie wolno. Zaznaczam, że jedna z kelnerek uderzyła o jakieś graty nogą i uszkodziła sobie palca prawej stopy. Chód jej przypominał więc Herr FLicka z serialu "Allo, Allo."
Sytuacja właściwa. Tłok przy barze, ale wszyscy widzą, że barman jest sam, więc grzecznie ustawiają się w kolejce. Oprócz panienki, która próbowała wymusić obsłużenie poza kolejką. Dramatis personae: [J]a, [K]oleżanka-kelnerka, [B]arman, [P]iekielna.
[P] Dwa piwa!
[J] Dobry wieczór, kolejka jest z drugiej strony baru.
I poszłam. Ona się nie ruszyła. Jakiś czas później [K] wychodzi za bar, w celu dostawienia szkła, filiżankek, uzupełnienia lodówki itp.
[P] Piwa chcę!
[K] Dobry wieczór. Rozumiem, że jest pani spragniona, jednak, jak pani widzi, kolejka ustawiła się z drugiej strony baru i nie ma możliwości obsłużenia poza nią.
[P] Ale ja chcę piwa!
[K] (Tłumaczy dalej to samo)

Sytuacja powtórzyła się kilkukrotnie, z podobnym finałem. Ja usłyszałam, że jestem "spasłą kur.ą," koleżanka natomiast "tłustą, powolną szmatą," barman, że śmierdzi.
Ustawiła się w końcu w kolejce. Zamówiła piwo i kamikadze. I tu przejawia się piekielność barmana naszego, który obsłużył ją na samym końcu, szczegółowo sprawdził dowód i... no właśnie. Kostkarka w naszym barze mieści się na zapleczu. Barmani nabierają sobie lodu w kubełek, oprócz tego jednego właśnie. Żeby nabrać lodu do szklanki lub shakera, znika na chwilę z pola widzenia klientów. Dziewczę dostało swoje kamikadze, przyjmując przy okazji całkiem sporą ilość płynów ustrojowych naszego barmana. My, kelnerki, już nie musiałyśmy się mścić. Wystarczył nam widok piekielnej spożywającej swoje shoty. Dobra rada: nigdy, przenigdy nie obrażajcie osoby, która ma do czynienia z waszym jedzeniem, czy piciem.
Historia miała swój dalszy ciąg, jednak ta część wydaje mi się wystarczająco długa. Jak się spodoba, wrzucę kontynuację.

Pub

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 65 (283)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…