Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#21322

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historyjka o akwizytorze - zdaje się, że oboje byliśmy piekielni.

Działo się to jakiś czas temu. Siedzę sobie grzecznie w domu, a tu raptem dzwonek do drzwi. Znaczy ktoś z sąsiadów, bo obcy dzwonią domofonem. Otwieram, a tam jednak obcy. I natychmiast zaczyna gadać:

- Na polecenie spółdzielni wszystkie drzwi mają być wymienione do końca kwietnia. Jestem z firmy takiej i takiej, tu mam dla pani naszą ofertę, mamy bardzo duże rabaty.

- Ma pan pismo? - Pytam grzecznie.

- Jakie pismo? - Zdumiał się.

- Ze spółdzielni. Że pokrywa koszt wymiany drzwi. Skoro wydaje polecenie, to znaczy, że koszty bierze na siebie.

Aż się zapluł, jak mi zaczął tłumaczyć, że przecież to nie spółdzielnia ma płacić, że oni proponują takie atrakcyjne rabaty, że drzwi takie piękne i solidne.

Trochę go przyhamowałam:

- Proszę pana, skoro spółdzielni nie podobają się moje drzwi, to może je sobie wymienić, ale na swój koszt. Ja jestem z nich zadowolona, podobają mi się, nie zamierzam wymieniać, nie mam zamiaru zapłacić ani złotówki.

Znowu zaczął coś bełkotać o atrakcyjności oferty, czym mnie tylko wkurzył.

- Pismo ze spółdzielni albo wynocha. - Powiedziałam grzecznie.

Chyba zrozumiał, że tu nic nie sprzeda, bo oddalił się szybko i bez pożegnania.

A zakończenie historii jest fajne: od kilku dni na drzwiach wejściowych do bloku wisi kartka ostemplowana przez spółdzielnię, która informuje, że wszyscy akwizytorzy proponujący wymianę drzwi i okien działają bez porozumienia ze spółdzielnią i jeżeli się na nią powołują, to robią to bezprawnie.

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 683 (719)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…