Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#21424

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pewnego razu moi ówcześni sąsiedzi (lat ok 14) przyszli do mnie celem podzielenia się dość dziwną informacją - w lesie nieopodal znaleźli uwiązanego psa.

Poleciałem z tym od razu do taty, coby psa jakoś ratować, więc wziął sąsiada i poszli po niego. Pies był sporych rozmiarów, cholernie agresywny, toteż sąsiad zakleił mu pysk taśmą samoprzylepną i dość mocno obwiązał (Kagańca nie szło założyć, a dobrowolne pogryzienie nie wchodziło w rachubę). I konsternacja, gdzie by psa wziąć - u sąsiada jeden pies podobnych rozmiarów już był (stąd kaganiec) i nie miał miejsca na drugiego, więc tata wziął go do nas.

Przyzwyczajał go do siebie, karmił go, poił i po paru dniach (może 4) już tak agresywny w stosunku do nas nie był. Przybrał nieco na wadze (będąc przywiązanym można było na żebrach grać marsz Mandelsona), ogólnie odzyskał wiarę w człowieka. Gdzie piekielność?

Po kilku dniach (ok. tygodnia od przygarnięcia) pojawił się inny sąsiad twierdząc, że to jego pies i chce, by mu go zwrócono. Tata się temu sprzeciwiał, wszak była to znajda, zresztą "przeznaczona" na zagłodzenie. Ale jak się okazało, sąsiad miał dokumenty potwierdzające, iż Spike jest jego, toteż tata wiele zdziałać nie mógł i oddał. Po 2-3 tygodniach pies padł od przetrącenia kręgosłupa łańcuchem (Nieprzypadkowo i łańcuch ten nie służył wówczas za "ogranicznik terenu"). Sąsiad nadal jest bezkarny, a minęło już parę lat.

Osiedle

Skomentuj (39) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 742 (818)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…