Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#21575

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historyjka opowiedziana przez stolarza, który kiedyś robił mi szafki do kuchni.

Stolarz ten jest człowiekiem pracowitym i solidnym, dba o jakość swoich wyrobów, ale czasem zdarzają mu się wpadki. Wtedy przyjmuje reklamacje bez gadania, bo zależy mu na opinii klientów, w końcu jeden poleca drugiemu, więc ważne żeby był zadowolony.

Pewnego dnia zgłosiła się do niego klientka z reklamacją. Otóż pękła rama w wersalce, którą dla niej zrobił kilka dni temu. Bardzo była niezadowolona. Stolarz pojechał, zabrał wersalkę, wymienił ramę na nową i odwiózł klientce. Oczywiście przeprosił.

Minęło kilka dni i ta sama klientka znowu zawitała do jego sklepiku. Była wściekła - znowu pękła rama w wersalce. Znowu więc kurs do klientki. Otworzył mu pan domu i zaprosił do salonu. Stolarz wszedł i mowę mu odjęło.

Na wersalce przed telewizorem siedziały trzy baby - klientka i jej dwie córeczki. Każda ponad sto kilo żywej wagi. Nogi podwinięte pod siebie, rozparte wygodnie, pojadając ciasteczka oglądały jakiś pasjonujący serial.

Stolarz się zdenerwował. Taki ciężar to rzadko które drzewo wytrzyma, trzeba by ramę zrobić z hartowanej stali. Bez zastanowienia powiedział głośno, że ta wersalka nie była obliczona na udźwig 350 kilogramów i on nie ma zamiaru po raz drugi naprawiać uszkodzenia, które powstało nie z jego winy. Oczywiście został okropnie zwymyślany przez panie i niemal wyrzucony za drzwi.

Następnego dnia okno wystawowe w jego sklepiku było całe zasmarowane bigosem...

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 860 (898)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…