Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#21606

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kilkanaście lat temu, gdy uczęszczałem do podstawówki, moja klasa w ramach WF-u miała załatwione wizyty na basenie raz na tydzień. Ponieważ pływalnia była od szkoły w centrum miasta daleko, a uczniów chętnych do pływania niewielu, szkoła dogadała się z sąsiednią PSP odnośnie wspólnego wynajmu autokaru. Ponieważ sąsiedzi mieli większy i lepiej usytuowany parking, obie placówki zgodziły się, żeby kierowca zabierał dzieci stamtąd, a nasza klasa po prostu będzie dochodzić tam chwilę później.

Któregoś dnia razem z kolegą właśnie przecinaliśmy przejście dla pieszych przed sąsiednią szkołą, gdy na ulicę wyjechał z dziką prędkością duży fiat. Kierowca zahamował z piskiem opon tuż przed nami, po czym wychylił się z wozu i zaczął ciskać epitetami, poczynając od "durnych gówniarzy", a kończąc w rejonach mocno wulgarnych. Zestresowani bylibyśmy mocno, bo maska fiata zatrzymała się właściwie kilka centymetrów od nas, a w dodatku (dzięki egzaminom na kartę rowerową) na tyle obeznani z podstawami ruchu drogowego, że zaczęliśmy krzyczeć na faceta, informując, że raz - tu jest ograniczenie prędkości (bo szkoła), dwa - już na przejściu byliśmy, więc powinien nas puścić. Kierowca jeszcze chwilę się pieklił, po czym odjechał, gdy zeszliśmy z pasów. Mój kolega krzyknął za nim jeszcze, ośmielony już nieco, "Kto panu dał prawo jazdy?" i... wtedy się zaczęło.

Facet zatrzymał gwałtownie auto na ulicy, po czym, rozjuszony, zaczął biec (zostawiając samochód otwarty na oścież) w naszą stronę. Nim kolega się zorientował, facet chwycił go za koszulkę na plecach, aż szwy zatrzeszczały, i wciąż biegnąc wpadł do szkoły. Poleciałem od razu za nimi, obserwując rozwój wypadków. Kierowca, krzycząc, wpadł do gabinetu dyrekcji i wrzasnął na dyrektorkę:
-ŚWIETNIE PANI UCZNIÓW WYCHOWUJE! CO ZA CHAMSTWO! ŻEBY MNIE GNÓJ OBRAŻAŁ!
Skołowana dyrektorka szybko odzyskała trzeźwość myślenia i kazała intruzowi się uspokoić lub wynosić, na co ten zareagował litanią "PANI NIE WIE, KIM JA JESTEM!" i "JUŻ TU NIE PRACUJESZ!"
Podczas gdy dyrektorka usiłowała przekrzyczeć mężczyznę, sekretarka spytała ledwie żywego (i wciąż trzymanego za fraki) chłopaka, o co chodzi i z której jest klasy. Widziałem tylko plecy kierowcy (zaglądałem przez otwarte drzwi do środka gabinetu), ale mogę sobie wyobrazić jego minę, gdy sekretarka wyjaśniła, że to nie jest uczeń ich szkoły, bo nagle ucichł, puścił go i wybiegł.

Gdy kolega złapał oddech, wyjaśniliśmy sytuację i ruszyliśmy na parking, do autokaru. Tuż przed odjazdem zauważyliśmy awanturującego się kierowcę, którego spisywała policja* za zostawienie auta na środku ulicy.

*wiem, że tak szybka reakcja stróżów prawa wydaje się niewiarygodna, ale komisariat znajduje się po drugiej stronie jezdni.

Szkoła

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 590 (660)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…