zarchiwizowany
Skomentuj
(11)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Gdy byłem w drugiej klasie gimnazjum*, prawie wyrzucono z równoległej klasy pewną dziewczynę. Powód: wulgarne epitety pod adresem jednej z nauczycielek.
Problem polegał na tym, że wypowiedź znajdowała się na popularnym wówczas grono.net, co więcej - w wątku niepublicznym, do którego dostęp miała wyłącznie klasa tej dziewczyny. Na trop całej "afery" wpadła w dodatku nauczycielka informatyki, momentalnie zrodziło się więc podejrzenie o hacking i włamanie (no i nie niedowierzanie, że byłaby do tego zdolna).
Wyjaśnienie było proste - nauczycielka czytała posty, posługując się... kontem córki, która miała zapamiętane na domowym komputerze hasło. Nikt z grona pedagogicznego nie uznał tego (a przynajmniej nie głośno)za oburzające.
Dziewczyna ostatecznie przeprosiła i została w szkole.
*już nie katolickie
Problem polegał na tym, że wypowiedź znajdowała się na popularnym wówczas grono.net, co więcej - w wątku niepublicznym, do którego dostęp miała wyłącznie klasa tej dziewczyny. Na trop całej "afery" wpadła w dodatku nauczycielka informatyki, momentalnie zrodziło się więc podejrzenie o hacking i włamanie (no i nie niedowierzanie, że byłaby do tego zdolna).
Wyjaśnienie było proste - nauczycielka czytała posty, posługując się... kontem córki, która miała zapamiętane na domowym komputerze hasło. Nikt z grona pedagogicznego nie uznał tego (a przynajmniej nie głośno)za oburzające.
Dziewczyna ostatecznie przeprosiła i została w szkole.
*już nie katolickie
Gimnazjum
Ocena:
81
(257)
Komentarze