Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#21718

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Będzie o dostawcach telewizji kablowej, internetu i innych „cudów”.

Kilkanaście lat temu postanowiłam zmienić dostawcę telewizji kablowej - dotychczasowy dobił mnie pisemkiem, w którym oznajmił, że wprawdzie podnosi mi opłatę, ale za to po mocno obniżonych cenach podłącza do sieci iluś tam abonentów.

Nie zależało mi, żeby ktoś moim kosztem miał obniżoną cenę za przyłączenie, więc rozwiązałam umowę (wtedy jeszcze było łatwiej) i podpisałam z nowym dostawcą.

Przyszli dwaj fachowcy, żeby mnie podłączyć. Telewizor mam w dość nietypowym miejscu, nie na środku mieszkania tylko w kąciku. Panowie wymyślili sobie, że wykują dziurkę z przedpokoju do pokoju i kabel puszczą pod sufitem.

Mieszkanie świeżo po remoncie, ściany śnieżnobiałe wygładzone cekolem, a oni chcą mi taką dekorację zrobić? Oczywiście nie zgodziłam się. No to panowie wpadli na pomysł, żeby puścić dołem, po podłodze. Akurat na trasie kabla wypadały drzwi, więc każdy przez nie przechodzący zahaczałby o niego. Mogłaby być kupa śmiechu, jakby się kto wywalił, ale też się nie zgodziłam.

Panowie byli oburzeni: to jak mają ten kabel położyć? Oznajmiłam, że za listwą podłogową dookoła pokoju. Oj, zmartwili się, to strasznie dużo kabla wyjdzie. Wobec tego poinformowałam ich, że zaraz mogą zaoszczędzić cały kabel, bo ja właściwie telewizji mieć nie muszę.

W końcu zrobili jak chciałam, poszli. Wszystko działało dobrze, ale oczywiście do czasu. Nagle obraz zaczął okropnie „śnieżyć”. Oczywiście telefon do dostawcy, przyślą fachowca.

Przysłali. Długo oglądał, sprawdzał, badał, obejrzał nawet skrzynkę na schodach, w końcu doszedł do wniosku, że dociera do mnie za słaby sygnał. Pozakładał jakieś „żabki” na kablu, które miały ten sygnał wzmocnić, i poszedł.

No i znowu przez jakiś czas działało dobrze, a że historia lubi się powtarzać, to znowu nawaliło. Telefon, przyślą fachowca, czekam.

Przyszedł. Pierwsza rzecz, którą zobaczył, to owe „żabki” na kablu.
- Kto pani to gó*wno założył? - spytał.
- Sama sobie założyłam - odpowiedziałam ze złością.
Spojrzał zdumiony, w końcu załapał ironię.
- Sygnał ma pani za mocny - zdiagnozował.

Zdjął „żabki”, pomajstrował coś w skrzynce na schodach, zaczęło działać. Od tamtej pory bywa różnie: raz śnieży, raz nie, w czasie deszczu obowiązkowo. Na szczęście mało oglądam, więc mi to specjalnie nie przeszkadza. Zastanawiam się tylko, skąd oni biorą takich „fachowców”?

Podobni „fachowcy” instalowali mi internet, ale to już całkiem inna opowieść...

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 102 (150)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…