Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#22134

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Opowieść mamy kolegi (powiedzmy pana Tomka) z pracy. Opowieść jak w kinie akcji, z cudownym zbiegiem okoliczności.

Kraków, godziny wieczorne, okres świąteczny, ruch na ulicach dość słaby. Po skończonej zmianie w szpitalu pan Tomek idzie w stronę przejścia dla pieszych, jest oddalony o około 10 metrów, gdy światło zmienia się na czerwone. Co ważne, pan Tomek jest ubrany w strój ratownika, którego nie da się pomylić z żadnym innym, inną ma jedynie kurtkę (bo ponoć cieplejsza :P). Nagle po drugiej stronie w rowerzystę, który przejechał przez pasy na czerwonym świetle uderza samochód. Szybkość nie była duża, bo auta dopiero ruszały, ale mimo wszystko uderzenie to uderzenie, rowerzysta upada.
Pan Tomek biegnie przez ulicę do leżącego na jezdni rowerzysty, oczywiście nie wchodząc na pasy (gdzie ciągle pali się czerwone).

Wtem cudownym zbiegiem okoliczności pojawiają się jaśnie nam zapewniający bezpieczeństwo policjanci, którzy:
- widzieli całą sytuację,
- podchodzą do pana Tomka i każą mu wstać podczas gdy ten klęczy przy rowerzyście sprawdzając jego stan,
- krzyczą "co tam wyjmujesz, rzuć to!", gdy pan Tomek sięga po komórkę, aby zadzwonić po pogotowie, bo policjanci mimo posiadanego radia nie zadali sobie tego trudu,
- po wyjaśnieniu sytuacji i zabraniu rowerzysty przez pogotowie, wypisują mandat panu Tomkowi za to, że przebiegał przez jezdnie nie na pasach. Mandat nie został przyjęty.

Hip hip mundurowi, kolejne podwyżki spożytkujcie na kupno zdrowego rozsądku.

policja Kraków

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 980 (1016)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…