Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#22183

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Zdarzyło mi się w liceum związać z pewną dziewczyną. Związek ten budził powszechne zdziwienie, bo ja (może to nieskromne, ale taka prawda), prymus szkolny, najwyższa średnia, olimpiady, konkursy, a Ona przeciwny biegun, zagrożenia, wagary, podrabiane zwolnienia... Cóż, teraz też to widzę, młody i głupi byłem :)
Piekielna była pewna nauczycielka (dziewczyna też, ale o tym innym razem). Luba moja była z jej przedmiotu zagrożona, dodatkowo parę razy jej chamsko odpyskowała, więc zdecydowanie sympatią się nie darzyły. Ja z kolei właśnie z tego przedmiotu, u tej nauczycielki, czułem się najlepiej, nie raz po lekcjach piłem z nią kawę w pokoju nauczycielskim :) Udało mi się wybłagać dla lubej (a nie było łatwo!) kolejną ostatnią, tym razem naprawdę już ostatnią, szansę zaliczenia semestru. Na drugi dzień nauczycielka zgarnia mnie do swojej sali na przerwie i pokazuje mi "wypociny" mojej dziewczyny. Przyznaję, pytania były bardzo proste, a odpowiedzi tragiczne, nie było sposobu na niebie i ziemi żeby takie coś zaliczyć. No nic, zdarza się. Ale wszystkie te komentarze nauczycielki:
- No spójrz X, już tak jej na rękę poszłam, a ona tak zawaliła, jest taka głupia że nie mogę jej przepuścić, to nie dziewczyna dla ciebie...

Potraficie sobie chyba wyobrazić jak bolesne były takie słowa i cała ta sytuacja dla nastolatka zakochanego po uszy? A wystarczyło zwyczajnie powiedzieć: "Nie zdała, przykro mi". Przecież nie miałbym żalu. A tak to niesmak pozostał.

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -6 (40)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…