Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#22298

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Trochę długo będzie, za co przepraszam, ale myślę, że nie będziecie żałować :) Dziecięciem będąc uczęszczałam do zerówki. Jak to w zerówce jest chyba każdy wie. Ale nie każdy miał przyjemność (wątpliwą) rozwijać się tam pod czujnym i troskliwym okiem mojej opiekunki. Nazwijmy ją panią Jadzią.
Pani Jadzia była kobietą około pięćdziesiątki, lekko otyłą, z farbowanym na czarno, bujnym włosem i delikatnym wąsikiem.
Pani Jadzia nie wyróżniała się niczym szczególnym, nie licząc tego, że w przeciwieństwie do reszty kadry nauczycielskiej z mojej pierwszej podstawówki, którą stanowili wspaniali nauczyciele, z prawdziwym zapałem i poczuciem misji wobec młodych podopiecznych, ona zachowywała się, jakby w szkole uczyła za karę, i w związku z tym była zwykle bardzo obrażona na grupę szkrabów pod jej opieką.

Po tym opisie możemy przystąpić do właściwej części mojej opowieści. Pewnego dnia, niedługo po rozpoczęciu roku szkolnego, siedziałam w swojej ławce bardzo osowiała i ogólnie czułam się jak trup. Wyglądałam na tyle źle, że kiedy na przerwie zobaczyła mnie pani woźna, nasza sąsiadka z bramy obok, zawołała swojego syna, który akurat kończył lekcje i kazała natychmiast iść do mojego domu i przyprowadzić do szkoły moją mamę, żeby mnie zabrała ze szkoły. Miałam wtedy wysoka gorączkę (40st.) i gdybym jeszcze trochę posiedziała w szkole, zamiast jechać z mamą do lekarza, to mogłoby się to źle skończyć.

Gdzie piekielność pani Jadzi? Otóż pani Jadzia kiedy zobaczyła, że niedostatecznie się skupiam na zadanym ćwiczeniu i w dodatku chwieje mi się głowa, nawrzeszczała na mnie, że mam uważać na lekcji, i że w szkole się nie śpi. Opieprzyła mnie z góry na dół i posadziła w kącie. Nie spytała mnie nawet czy źle się czuję, ani nie sprawdziła czy nie mam przypadkiem gorączki, mimo, że podobno miałam wypieki jak po maratonie, a na uszach mogłabym smażyć jajka. Nie, pani Jadzia założyła, że skoro nie uważam na zajęciach, to pewnie jestem leniem i należy mi się kara.

Moja mama oczywiście opisała tę sytuacje pani dyrektor, która powiedziała, że to pierwsza skarga na panią Jadzię i w związku z tym zostanie pouczona, a jeśli taka sytuacja się powtórzy, to zostaną wyciągnięte wobec niej konsekwencje. Na razie nie ma co panikować, tym bardziej że pani Jadzia się przekwalifikowała i ten rok jest jej pierwszym w karierze nauczycielskiej. No musi się kobieta wdrożyć (spoko, tylko czemu kosztem dzieci...)

Jakiś czas później, kiedy światem zawładnęła zima, a z nią pojawiły się wszechobecne zaspy i zamarznięte kałuże, służące dzieciakom za mini lodowiska, pani Jadzia zabrała nas, jak co dzień, na godzinę zajęć na świeżym powietrzu. Wzięliśmy ze sobą reklamówkę z różnymi sprzętami, typu skakanki, piłki, itp. i poszliśmy dokazywać na boisku szkolnym. No ale na co nam te wszystkie zabawki, skoro wokół boiska była bieżnia, o tej porze roku na prawie całej długości porządnie oblodzona, a więc robiąca za hiper-ślizgawkę. Wszystkie dzieciaki ustawiły się w kolejce i tak się ślizgaliśmy. Wiadomo jak to na ślizgawce, co jakiś czas ktoś się przewrócił, wstał, otrzepał i stawał na końcu kolejki, większych obrażeń nie odnotowano. Do czasu. Kiedy sunęłam ślizgawką po raz kolejny, mniej więcej w połowie się przewróciłam. Nic nadzwyczajnego, ale upadłam tak niefortunnie, że uderzyłam w lód tyłem głowy. Momentalnie zrobiło mi się ciemno przed oczami, dostałam straszliwych zawrotów głowy i w chwilę po upadku poczułam okropne mdłości. Większość z was już zapewne się domyśliła-wskutek upadku doznałam wstrząśnienia mózgu. Ale pani Jadzia, mimo tego, że z płaczem opisywałam jej swoje dolegliwości, zignorowała mnie i "żebym już nie płakała" kazała mi pilnować torby z zabawkami. Wstać z lodu oczywiście pomogli mi koledzy z klasy, bo przecież pani Jadzia nie jest tu od opieki nad dziećmi, nie?

Na szczęście mój starszy brat, jako czarna owca naszej rodziny, akurat w tym czasie urządził sobie wagary i jeszcze nie zdążył wyjść ze szkoły, dzięki czemu widział całe zajście z okna na piętrze. Ponieważ znał mnie dobrze, wiedział, że normalnie nie płakałabym z powodu zwykłego upadku dłużej niż minutę, może dwie, i kiedy po dłuższej chwili nadal nie mogłam się uspokoić, i zamiast wrócić do zabawy, siedziałam na murku i trzymałam się to za głowę, to za brzuch(do dziś pamiętam jak okropnie się wtedy czułam), zszedł najpierw do mnie na boisko i próbował namówić panią Jadzię żeby puściła mnie z nim do pielęgniarki. Pani Jadzia oczywiście się nie zgodziła i jeszcze nawrzeszczała na mojego brata, że ona się wcale nie dziwi, że ja tak beczę, skoro po byle upadku już mnie chce do lekarza prowadzić, i że przy takim podejściu to ja wyrosnę na dupę wołową, co nic nie potrafi sama zrobić, itp.,itd. Normalny trzynastolatek pewnie by po czymś takim sobie odpuścił i zawinął się, zanim sympatyczna nauczycielka zainteresuje się co tu robi w czasie lekcji. Ale nie mój braciszek:) On powiedział mi, żebym się nie martwiła, a pani Jadzi rzucił "Moi rodzice tego pani nie popuszczą!", po czym pobiegł do domu po moją mamę.

Dla mnie skończyło się na tym, że chwil po upadku w zasadzie nie pamiętam, za to pamiętam całe popołudnie i wieczór, kiedy przytulałam się do muszli. Przeleżałam trochę czasu w łóżku i od tamtej pory nie poszłam do zerówki już ani razu.

Moi rodzice oczywiście poszli do dyrektorki, a ta stwierdziła, że w tej chwili nie znajdzie nigdzie zastępstwa za panią Jadzię, więc zostanie ona w naszej szkole do końca roku szkolnego, a od września będzie inna opiekunka klas "zero". I może by słowa dotrzymała, ale niestety na panią Jadzię wpływały coraz to nowe skargi.Kariera pani Jadzi w naszej szkole zakończyła się z hukiem zwolnieniem dyscyplinarnym, jeszcze przed końcem pierwszego semestru, po tym jak dziecku z alergią z jakiegoś powodu kazała zjeść kanapkę z masłem orzechowym, czym o mało go nie zabiła.

Na szczęście jakimś cudem wszyscy podopieczni pani Jadzi żyją do dziś i ze zgrozą wspominają pierwsze pół roku swego szkolnego życia :)

szkoła podstawowa

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 187 (215)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…