zarchiwizowany
Skomentuj
(4)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Po wojnie, jak wiadomo na terenach wcześniej zamieszkanych przez Niemców, a po wojnie odzyskanych, pozostawały domy i mieszkania przeznaczone do zasiedlenia przez Polaków. W takim mieszkaniu w Gdańsku mieszkali moi dziadkowie.
Właśnie dzisiaj naszło moją mamę na wspominki, jeszcze po tylu latach zachwycała się cudnymi meblami, z jakich przychodziło im korzystać i przy okazji opowiedziała mi historię.
Kilka lat później dziadkowie z córkami przeprowadzili się do Warszawy, do mieszkania sporo mniejszego, więc i meblami trzeba było coś zrobić, część zostawili, a najciekawsze zabrali ze sobą do nowego mieszkania. Między innymi była tam sofa, obita aksamitem, z haftami, solidna przedwojenna robota. Sofa służyła wyłącznie do siedzenia, bo do leżenia była za wąska.
Akurat w odwiedziny przyjechała mama mojej babci i okazało się, że nie ma gdzie położyć jej spać, a sofa, jedyne nadające się miejsce jest niewygodna. Po pierwszej spędzonej nocy, a miało być ich jeszcze kilka moja prababcia postanowiła się z sofą rozprawić. Pod nieobecność dziadka, wzięła siekierę i odrąbała oparcie, licząc na to, że będzie jej wygodnie. Podobno wtedy właśnie dziadek zrobił jej pierwszą prawdziwą awanturę, a miał łzy w oczach widząc stan mebla.
Niestety, sofa nadal była niewygodna do spania. Następnego dnia prababcia doszła do wniosku, że mebel i tak do niczego, ale Niemcy na pewno pod obiciem ukryli pieniądze i złoto. Niestety, nie znalazła niczego, ale los sofy podzieliło jeszcze kilka krzeseł, które rozpruła razem ze swoją córką, a moją babcią.
Nie wiem jakim cudem, ale obydwie dożyły dosyć sędziwego wieku. Może dziadek stwierdził, że szkoda odpowiadać jak za zabicie człowieka.
Właśnie dzisiaj naszło moją mamę na wspominki, jeszcze po tylu latach zachwycała się cudnymi meblami, z jakich przychodziło im korzystać i przy okazji opowiedziała mi historię.
Kilka lat później dziadkowie z córkami przeprowadzili się do Warszawy, do mieszkania sporo mniejszego, więc i meblami trzeba było coś zrobić, część zostawili, a najciekawsze zabrali ze sobą do nowego mieszkania. Między innymi była tam sofa, obita aksamitem, z haftami, solidna przedwojenna robota. Sofa służyła wyłącznie do siedzenia, bo do leżenia była za wąska.
Akurat w odwiedziny przyjechała mama mojej babci i okazało się, że nie ma gdzie położyć jej spać, a sofa, jedyne nadające się miejsce jest niewygodna. Po pierwszej spędzonej nocy, a miało być ich jeszcze kilka moja prababcia postanowiła się z sofą rozprawić. Pod nieobecność dziadka, wzięła siekierę i odrąbała oparcie, licząc na to, że będzie jej wygodnie. Podobno wtedy właśnie dziadek zrobił jej pierwszą prawdziwą awanturę, a miał łzy w oczach widząc stan mebla.
Niestety, sofa nadal była niewygodna do spania. Następnego dnia prababcia doszła do wniosku, że mebel i tak do niczego, ale Niemcy na pewno pod obiciem ukryli pieniądze i złoto. Niestety, nie znalazła niczego, ale los sofy podzieliło jeszcze kilka krzeseł, które rozpruła razem ze swoją córką, a moją babcią.
Nie wiem jakim cudem, ale obydwie dożyły dosyć sędziwego wieku. Może dziadek stwierdził, że szkoda odpowiadać jak za zabicie człowieka.
rodzina
Ocena:
156
(194)
Komentarze