Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#22322

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
a teraz troche o sluzbie zdowia.
Zaznaczam, ze historia nie przydazyla sie mnie osobiscie, ale kolezance ze szpitalnego lozka.

W spzitalu w ktorym leżałam pojawiła się pewnego dnia dziewczyna, lat 26 (było to jakies 6 lat temu). Dziewczyna od jakiegoś roku miała problemy z chodzeniem. Bolało ją biodro. W zwiazku z problemami z nastapieniem na noge od roku chodzila o kulach, do lekarzy. Robiono jej przeswietlenia, rezonanse i inne cuuda niewidy, na ktorych sie nie znam. Efekt ? brak. Diagnoza: wymysla sobie Pani, ma Pani nerwobole. I tak dziewczyne zaczeto leczyc na glowe. Wszystko to dzialo sie w starym szpitalu.

Po przyjezdzie do tego, w ktorym ja lezalam zaczeto standardowo od rentgena + jakies tam jeszcze badania. Wieczorem na obchodzie przychodzi lekarz, bardzo powazny, wrecz smutny i mowi:
- Widzi Pani... ma Pani zlamana szyjke kosci udowej (jakos tak to brzmialo) i jezeli jest ona jeszcze zywa (po roku ??) to czeka pania dluga rehabilitacja... jezeli nie.. proteza biodra...

mina dziewczyny po uslyszeniu tego.. nie do opisania...

Samego konca historii nie doczekalam, gdyz zostalam wypisana.. moge jedynie przypuszczac co sie stalo. W koncu jesli ona te szyjke zlamala rok wczesniej to szansa ze jeszcze sie do czegos nadaje jest chyba nikla..

I oto powod dla ktorego w okresie prowadzenia dzialalnosci nigdy nie placilam zusu... nie warto, lepiej isc prywatnie

służba_zdrowia

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 105 (159)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…