zarchiwizowany
Skomentuj
(6)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Pochodzę z małej wioski. Tam tradycją są środowe targi, gdzie można kupić praktycznie wszystko: od żywności, przez rzeczy codziennego użytku, aż do żywego prosiaka.
Bardzo często pojawiają się na tym targu Romowie. Zdarzyło się pewnego razu, juz jakiś czas temu mojej mamie przez jednego z mężczyzn być oszukaną. A było to tak: mama kupowała coś, zapłaciła i chciała odejść, kied zaczepił ją młody Rom. Poprosil, by zamienila mu 100 zł na drobne. Początkowo mama twierdziła, że nie ma i próbowała odejść, on jednak nie ustępował, szedł za nią i nagabywał o zamienienie. W końcu mama uległa. Wysupłała z portfela 100 zł, Rom dał jej zwitek dziesięcizłotówek, wyszarpnął banknot z jej ręki, i zaczal odchodzic
Mamuś przeliczyła pieniądze, okazało się, że brakuje 20 złotych. Ruszyła więc szybko za oddalającym się Romem.
- proszę pana, proszę pana, pan mi nie dodał 20 złotych! - krzyczała
Rom jednak nie reagował, przeciwnie, przyspieszył kroku. Mama również przyspieszyła, dogoniła do, schwycila za rekaw.
- niech pan mi odda pieniadze!
- ale jakie pieniadze, czego pani chce?
- ty już wiesz, czego, oddawaj!
- zadnych pieniedzy nie mam, czego chcesz, kobieto?
Mama nie ustepowała. Trzymała go i zaczeła krzyczec cos o oszustach. On się bronil i probowal oswobodzic reke. A ze miasteczko male, wszyscy się znaja, ktos się w koncu krzykiem zainteresowal.
- co się dzieje, Lucyna? - zapytal sasiad, podchodzac do mamy, wciąż szamoczacej się z Romem
I nie wiem, czy postura sasiada, czy fakt, ze ludzie zaczeli zwracac uwage na te szarpanine, czy jeszcze jakieś inne czynniki wplynely na to, ze Rom wyciagnal z kieszeni 20 zlotych, pogardliwie podal je mamie, i odszedl z miejsca zdarzenia...
Bardzo często pojawiają się na tym targu Romowie. Zdarzyło się pewnego razu, juz jakiś czas temu mojej mamie przez jednego z mężczyzn być oszukaną. A było to tak: mama kupowała coś, zapłaciła i chciała odejść, kied zaczepił ją młody Rom. Poprosil, by zamienila mu 100 zł na drobne. Początkowo mama twierdziła, że nie ma i próbowała odejść, on jednak nie ustępował, szedł za nią i nagabywał o zamienienie. W końcu mama uległa. Wysupłała z portfela 100 zł, Rom dał jej zwitek dziesięcizłotówek, wyszarpnął banknot z jej ręki, i zaczal odchodzic
Mamuś przeliczyła pieniądze, okazało się, że brakuje 20 złotych. Ruszyła więc szybko za oddalającym się Romem.
- proszę pana, proszę pana, pan mi nie dodał 20 złotych! - krzyczała
Rom jednak nie reagował, przeciwnie, przyspieszył kroku. Mama również przyspieszyła, dogoniła do, schwycila za rekaw.
- niech pan mi odda pieniadze!
- ale jakie pieniadze, czego pani chce?
- ty już wiesz, czego, oddawaj!
- zadnych pieniedzy nie mam, czego chcesz, kobieto?
Mama nie ustepowała. Trzymała go i zaczeła krzyczec cos o oszustach. On się bronil i probowal oswobodzic reke. A ze miasteczko male, wszyscy się znaja, ktos się w koncu krzykiem zainteresowal.
- co się dzieje, Lucyna? - zapytal sasiad, podchodzac do mamy, wciąż szamoczacej się z Romem
I nie wiem, czy postura sasiada, czy fakt, ze ludzie zaczeli zwracac uwage na te szarpanine, czy jeszcze jakieś inne czynniki wplynely na to, ze Rom wyciagnal z kieszeni 20 zlotych, pogardliwie podal je mamie, i odszedl z miejsca zdarzenia...
Ocena:
25
(57)
Komentarze