zarchiwizowany
Skomentuj
(10)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Chcecie piekielną katechetkę?
Ta siostra uczyła mnie przez całą zerówkę, a potem - nie wiem, może zrządzeniem Latającego Potwora Spaghetti - powlokła się za mną do podstawówki. Trzymała klasę twardą ręką, co objawiało się m.in. w hamowaniu wszelkich naszych zapędów artystycznych. Za moich czasów religia w podstawówce polegała głównie na wklejaniu do zeszytu obrazków i kolorowaniu ich, ew. na rysowaniu swoich wersji scenek z Pisma Świętego. Swoich? Otóż nie.
Siostra dbała o to, abyśmy nie kalali kanonu swoimi bluźnierczymi wypaczeniami. Dopilnowała, aby każda postać stała na swoim miejscu, miała odpowiednie proporcje a nawet kształt głowy (do dziś pamiętam - kółeczko, a nie owal! ). Nos - ładna, prosta kreseczka stercząca w przestrzeń jak u Pinokia, a nie żadne kartoflaste kulfony. Skrzydła Archanioła Gabriela - łuk zamknięty na dole prostą kreską, żadnych prób domalowania piór! Zadbała nawet o ustawienie Żłóbka (miał być rysowany en face, a nie z boku) oraz o konstrukcję więźby dachowej Szopki. O dołożeniu jakiejkolwiek owieczki do wołka i osiołka nie było nawet mowy (a my z kolęd wiedzieliśmy doskonale, że byli pasterze, a zatem musiały być i owieczki).
Pamiętam do dziś, że kiedyś z powodu nieobecności nie wysłuchałam dokładnie jej zaleceń i zadaną scenę narysowałam tak, jak mi się podobało...
Awantura oparła się o rodziców i dyrektokę...
Ta siostra uczyła mnie przez całą zerówkę, a potem - nie wiem, może zrządzeniem Latającego Potwora Spaghetti - powlokła się za mną do podstawówki. Trzymała klasę twardą ręką, co objawiało się m.in. w hamowaniu wszelkich naszych zapędów artystycznych. Za moich czasów religia w podstawówce polegała głównie na wklejaniu do zeszytu obrazków i kolorowaniu ich, ew. na rysowaniu swoich wersji scenek z Pisma Świętego. Swoich? Otóż nie.
Siostra dbała o to, abyśmy nie kalali kanonu swoimi bluźnierczymi wypaczeniami. Dopilnowała, aby każda postać stała na swoim miejscu, miała odpowiednie proporcje a nawet kształt głowy (do dziś pamiętam - kółeczko, a nie owal! ). Nos - ładna, prosta kreseczka stercząca w przestrzeń jak u Pinokia, a nie żadne kartoflaste kulfony. Skrzydła Archanioła Gabriela - łuk zamknięty na dole prostą kreską, żadnych prób domalowania piór! Zadbała nawet o ustawienie Żłóbka (miał być rysowany en face, a nie z boku) oraz o konstrukcję więźby dachowej Szopki. O dołożeniu jakiejkolwiek owieczki do wołka i osiołka nie było nawet mowy (a my z kolęd wiedzieliśmy doskonale, że byli pasterze, a zatem musiały być i owieczki).
Pamiętam do dziś, że kiedyś z powodu nieobecności nie wysłuchałam dokładnie jej zaleceń i zadaną scenę narysowałam tak, jak mi się podobało...
Awantura oparła się o rodziców i dyrektokę...
Siostra R....a
Ocena:
101
(219)
Komentarze