Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#23135

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuje jako niania. Opiekowałam się czterolatkiem, którego często odbierałam z przedszkola i eskortowałam do domu.

Miejsce akcji: bus Lublin-Świdnik. Jak to często bywa w godzinach szczytu, pełny. Na szczęście miejsca stojące są, informuję młodego, że trzeba będzie stać, pokazuję na zegarku, ile potrwa jazda, upewniam się, czy wytrzyma, twierdzi, że tak, więc wsiadamy.
Stajemy obok jakiegoś starszego pana, rozmawiamy, mały zadawał tak strasznie dużo pytań, a moje odpowiedzi chyba tak zainteresowały pana, że odezwał się do dziecka:
- Jaki mądry chłopczyk. A ile ty, synku, masz lat?
Mały jednak nie przepada za obcymi – nie odpowiedział, Odwrócił wzrok, więc odpowiedziałam za niego, że wkrótce skończy pięć, ale bardzo przepraszam, uczymy go, żeby nie rozmawiał z obcymi, sam pan rozumie, dzisiaj takie czasy, uśmiechnęłam się i pogłaskałam małego.
- A może na kolana przyjdziesz do mnie? - Pan jednak nie rezygnował.
- Chcesz skarbie na kolanka do pana? - Spytałam.
′Nie′ - Pokiwał głową malec.
- No ale dlaczego, chodź! - Nalegał pan.
- Uczymy małego, że ma prawo odmówić, jeśli nie chce siedzieć komuś na kolanach. – Wtrąciłam, obejmując malucha.
- A pani jest jakaś nieodpowiedzialna! Co z pani za matka, cholera! Dziecko może upaść, potłuc się, ja z dobrego serca cudzego bachora wziąć chciałem, to nie! Suka, nie matka... – Dodał pan i odwrócił się w stronę szyby.

Byłam tak zszokowana, że nawet nie odpowiedziałam. Pasażerowie chyba też byli dość zdziwieni – w busie zapadła cisza jak makiem zasiał. W końcu ktoś ustąpił mi i małemu miejsca. Chociaż na ogół rzadko korzystam z takich uprzejmości, tym razem skwapliwie usiadłam, ledwie podziękowawszy. Mały płakał.

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 882 (930)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…