Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#23255

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W dniu dzisiejszym:
Rozdział pod tytułem Urząd skarbowy

W tamtym tygodniu dzwonią do mnie z US. Sprawa: musi pan przynieść jeszcze raz formularz VAT 7 (mam własnął działąlność gospodarczą co zusza mnie do comiesięcznego składania takiegoż formularza i uiszczania podatku VAT). Na poprzednim nie ma podpisu. O.o
Ja zdziwienie maksymalne. Ale kombinuje. Obsługuje mnie urząd skarbowy w X (miejsce dawnego zamieszkania) a pracuje w Y - 100 km dalej. Dotąd korzystałem z tego że tam mieszka moja rodzina którą odwiedzam w prawie każdy weekend i po prostu zostawiam formularz który matka zanosi w dzień pracujący do US (200 m od domu). Ale nic. Kombinuje:
- czy nie może tam Pani wpisać po prostu mojego nazwiska drukowanymi literami i tyle - na moją odpowiedzialność - nie bo przepisy nie pozwalają (tak myślałem ale warto było spróbować)
- czy jak matka przyjdzie może jej pani wydać ten formularz, ja podpisze i po weekendzie odniesie go ? Nie bo tam jakieś stemple są itp. (O.o co - skopiuje je sobie i wykorzystam w niecnych celach ??) Ale nic - też się tego spodziewałem. Pani stoi twardo w postawie że ja mam brać dzień wolny 5 h (łącznie w obie strony) gibać by napisać 7 liter mojego nazwiska.

No cóż - jak trzeba to trzeba - ide wziąć dzień wolny z pracy. W ostatniej chwili jednak przypomniałem sobie - przecież ja mam 2 egzemtlarz tego formularza (zawsze daje 2 - 1 dla urzędu a 2 po ostęplowaniu zatrzymuje do rachunkowości). Ten 2 leży u mnie w domu w dokumentach w tamtym mieście, ze stemplami i wszystkim - a najważniejsze MOIM PODPISEM (swoją drogą - oba wypełniałem równocześnie - jak mogłem podpisać jeden a nie drugi). Szybki telefon czy moge podmienić ten za tamten - Może pan.
Ufffff - kamień z serca (na stope). Matka zanosi ten formularz - przyjęte. I tu się zaczyna piekielność - oddaje tamten i prosi o zwrot tego "niepodpisanego". Pani urzędniczka już go "daje" ale co to ? zapodział się !! A przecież "tu leżał". Po prostu nie ma.... Matka mówiła że mało nie ryknełą śmiechem widząc tandetnie udawane zdziwienie i (prawdziwe) zdenerwowanie urzędniczki.
Wniąsek - pani Zafajdana Urzędniczka zgubiła dokument a żeby zatrzeć ślady - bo by jej sie opiernicz dostał - chciała mnie zmusić bym tracił cały dzień pracy i tłukł się pociągiem a potem pewnie na miejscu bym się dowiedział że "ups, zgubiło się, prosze przynieść jeszcze raz".
Pomijam fakt że matka dotarła za 2 razem. 1 raz w poniedziałek była tam pare minut przed 16 i pocałowałą klamke. Mimo że w poniedziałek urząd ma być otwarty SPECJALNIE do 17. Ale pani z pokoju obok powiedziała że miłe panie stwierdziły że akurat nie ma petentów to idą do domu.

Wniąsek urzędniczki US mają cie kliencie dokładnie i całkowicie "w poważaniu". Bo to TY jesteś dla URZĘDU a nie US dla CIEBIE.

Tylko jeśli można prosić o opinie.
Bo nie mogę się zdecydować - złożyć skarge i doprowadzić do ich zwolnienia czy nie ? Z jednej strony zwaliły na mnie swój błąd i moim kosztem chciały go naprawić... Z drugiej jednak nie wiem czy to nie byłąby przesada....


Tak - można je uwalić. Zgubiły dokument. Podstęplowany i oficjalny. To wbrew pozorom spora przewina. Technika jest prosta. Składasz skarge na nie do ich bezpośredniego przełożonego. Jak to nie podziała (albo przełożony zbyje to jakąś drobnostką typu - "reprymenda") - składasz skarge do przełożonego tego przełożonego na nie i ich przełożonego że nic z tym nie zrobił. I tak idziesz w góre. Za każdym razem zaznaczając że jak nic się nie zrobi to rozgłosisz sprawe. W końcu docierasz do poziomu gdzie urzędnikowi bardziej zależy na opinii niż na jakimś podwładnym. Więc spuszcza winę dół maksymalnie pokazowo. Wtedy działa zasada kozła ofiarnego - wina leci w dół jak najniżej bo każdy chce jej siępozbyć w dół aż trafi spowrotem na te panie - które zostanął pokazowo i bezpruderyjnie zwolnione. Technika przetestowana - raz w ZUSie urzędnik chciał mnie wyrolować - sracił stołek (mimo wygrażania mi jaki to on nie jest wszechpotężnypodbijacz pieczątek) jak skarga dotarła tym sposobem do szefa wojewódzkiego oddziału.

Więc pamiętajcie - urzędnik jest DLA WAS a nie na odwrót. I da się walczyć z ich poczuciem niezniszczalności...

I prośba - oceńcie - należy im się czy nie ? Bo jednak troche mnie sumienie swędzi i nie jestem pewien.

Urząd Skarbowy

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 144 (184)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…