Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#23260

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w kinie.

Przychodzą ludzie z różnym stanem majątkowym, wiadomo. Jedni potrafią lekką rączką wydać kilkadziesiąt funtów na siedzenia VIP, trzy zestawy z powiększoną colą, hot-dogi i nachos, i nawet przy tym nie mrugną; po innych widać, że się finansowo nie przelewa, i fundowanie sobie filmu i małego popcornu raz na jakiś czas jest ich jedyną rozrywką.
Dla mnie najgorsi są ci, po których widać, że ich bezproblemowo stać, ale upodlą się totalnie, byle jak najwięcej zaoszczędzić. A zdarzają się tacy nader często.

Sytuacja z zeszłego wtorku - dnia, w którym bilety są u nas najtańsze w tygodniu.
Przychodzi babka z facetem, za nimi dwa dzieciaki, na oko 8-10 lat. Babka chce cztery bilety na coś tam. Na palcu kręciła kluczyki od mercedesa albo innego dobrego wozu, a zażądała najtańszych biletów, KONIECZNIE najtańszych. Z miejca czułam, że się z nią nie wynudzę.

Pytam, czy ma vouchery albo kartę klubową. Miała oba.
Dwoje dorosłych i dwoje dzieci plus wszystkie zniżki - wyszło 10 funtów. Tanio, biorąc pod uwagę fakt, że normalnie taka grupa płaci 26. Babka kręci nosem, że drogo. Patrzy na faceta, myśli, każe mi zmienić jego bilet na seniora. Facet spojrzał na nią z zaskoczeniem i niesmakiem, więc od razu wiedziałam, że seniorem nie jest, ale cóż. Chciałam się jej jak najszybciej pozbyć.

Zmieniłam jego na seniora, zeszło na 8 funta. Niżej się nie da, no ni chu, choćbym nie wiem jak się gimnastykowała. Babie nadal nie pasuje, pyta mnie, czy jeszcze taniej nie będzie. Mówię, że nie, i żartem dodaję:
- Mniej to chyba jest tylko zniżka dla rodziny pracownika. Baba do mnie całkiem serio:
- Dobra, biorę.
Powiedziałam, że raczej nie sądzę. Fuknęła.

Stoi, stoi, kombinuje, jak by tu jeszcze taniej. Zaczęła mi marudzić, czy to NA PEWNO są prawidłowe ceny. Kolejka za nią się powiększa, ta narzeka, ja tracę powoli cierpliwość, bo moje tłumaczenia, że nie da się taniej, jak grochem o ścianę normalnie. W końcu chwytam monitor kasy i obracam w jej stronę i pokazuję: tyle kosztuje dorosły, tyle senior, tyle dziecko. Pani sobie policzy, czy dobrze.
Duży błąd z mojej strony. Z jakiegoś powodu przy jej zniżkach dorosły płaci o funta mniej niż dziecko. Nie wiem dlaczego, po prostu tak odgórnie ustalono.
Babka dostrzegła tę różnicę, i teraz uwaga, hit:
[B.:] TO WEŹ MI ZRÓB TAK, ŻE MOJE DZIECI WEJDĄ JAKO DOROŚLI.

I za nic, po prostu za nic nie dała się przekonać, że za takie kombinatorstwo to ja dostanę dyscyplinarkę. Dodać 50-latkowi dychę to jedno, zrobić z ośmiolatka pełnoletniego to drugie. Zaczęła się rzucać, że naskarży na mnie menadżerowi, więc powiedziałam ok, menadżer o tam stoi na bramce, proszę śmiało skarżyć.

Zapłaciła z fochem, wzięła bilety i rodzinkę i poszła naskarżyć, a jakże. Niestety nie zdążyła się wyszaleć, bo w połowie jej kwękania menadżer (wyjątkowo krewki koleś) tak dosadnie powiedział jej, co sądzi o oszukiwaniu, że słyszałam go nie tylko ja z drugiego końca sali, ale i prawdopodobnie pół miasta.

Zwiewali do sali, aż się na nimi wykładzina kurzyła.

Kino zagranica

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 981 (1001)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…