Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#23481

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Trochę w opozycji do większości historii dotyczących Kościoła, które go potępiają, opiszę pewną raczej zabawną, niż piekielną. Wydarzenie miało miejsce w latach 80-tych i opowiedziane zostało mi przez mamę – ówcześnie uczennicę mojego liceum.

Moja mama religię miała z księdzem, którego wspomina do dziś. Zupełne przeciwieństwo stereotypu, jaki zaczyna się klarować ostatnimi laty. Doskonale rozumiał młodzież, nie potępiał żadnego człowieka. Można by wymieniać dalej, nieważne.
W trakcie pewnej lekcji – miało to miejsce zimą – do sali weszła zakonnica, która miała jakąś bardzo ważną sprawę do księdza. W tym momencie odezwał się [K]olega mamy.
[K]: A ja myślałem, że jaskółki już odleciały…
[K]siądz tekst usłyszał, kąciki jego ust zadrżały, [Z]akonnica najwidoczniej nie. Klasa, oczywiście, wybuchnęła śmiechem.
[Z] : Proszę księdza, oni się śmieją ze mnie, czy do mnie?...
[K]: Do siostry, ależ oczywiście, że do siostry! To taka cudowna młodzież!

Oczywiście to, co dobre, szybko się kończy. Po roku nauki ksiądz jako wikariusz przeniesiony został na inną parafię.

moje liceum

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 6 (44)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…