Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#23924

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Sytuacja sprzed tygodnia, zdecydowałem się wrzucić bo ktoś dał mi do myślenia. Wracałem sobie z zajęć autobusem miejski, ot zwykly powrót, ludzi niedużo, miejsca dużo. zdecydowalem sie stać bo od 7 godzin siedzenia na tyłku można hemoroidow dostać.
Koło przystanku jest posterunek policji, wsiada typ. Gderając pod nosem, nagle wydziera sie na cały autobus:

Ja jestem Syn Boga, ja jest Ryszard, jak Richter, dzisiaj trzesła sie ziemia na Fidzi, mój gniew, chcieli go żydzi masoni i ONI! Zagazować! Jam poszedl na policje, ale tam siedzial krzywy nos, co nie chcial mnie sluchać, ale ja go przeklał i ten jutro umrze, bo go gaz zaleje i sie utopi. Z czternastego piętra, a dzieci beda jadly zamiast chleba śruby kolejowe. Bo ja jestem Syn Boży, co krew moja za was wylana.

Tradycyjnie zlałem to tekstem, że całe życie z wariatami.

Tutaj ogólnie byłoby całkiem spoko, wariat jak wariat, pokrzyczy, pomacha i pójdzie, ludzie zaczęli mu krzyczeć, by się uspokoił, bo to nie jarmark.

Zrobił się spokój, ja zabrałem się za stukanie w komórkowe gg, bo koreczek, jakto przed rynkiem. Na rynku wsiedli ludzie. W tym dziewczyna, ubrana nieco mrocznie, ale jeszcze nie na oblecha.

Koleś upatrzył sobie dziewczę i zaczął ją szarpać przystanek później, to co mówił pominę, ale standardowy zestaw oburzonego mochera + Urwy i epitety.

Zaczęło się robić nieprzyjemnie, kierowca stary, w autobusie poza mną same kobiety, głównie znacznie starsze. Zdecydowałem się reagować, bo morda nie szklanka. A wychowanie wychowaniem.

Chwyciłem człowieka i odciągnąłem go za kurtkę na karku i nadgarstek, silny nie był. Ale zaczął się szamotać jak dziki. Wrzasnąłem na kierowce by do k*rwy nędzy otworzył te drzwi, natychmiast bo nas tutaj wyzabija wariat.

O dziwo otworzył drzwi i udało mi się wariata wyeksmitować z autobusu na trawnik.

I tutaj zaczęło się coś, od czego ja prawie odskoczyłem w panice na rurę na suficie.

Gdy tylko drzwi się zamknęły, ten z furią i piana na ustach, gulgając i charcząc (jak ktoś oglądał 28 dni później to właśnie tak to wyglądało - tylko gorzej), oczy wytrzeszczone ślina pryska po szybie, wrzeszczał potępieńczo, z całej siły okładając pięściami drzwi. Kierowca dał gazu od razu jak tylko mógł, bo chłop chyba miał nie mniejszego pietra niż ja, a byłem za szybą, co było dalej nie wiem, byłem nieco w szoku i nie oglądałem się.

Ale o co mi chodzi... Co by było gdyby wpadł w ten szał w autobusie pełnym dzieci, albo zamiast tej dziewczyny byłaby kobieta z dzieckiem w wózku.

Wrocław

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 189 (217)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…