Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#24032

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Na święta Bożego Narodzenia, chcieliśmy z narzeczonym pojechać w rodzinne strony. Ze względu na pracę, mogliśmy wyruszyć dopiero na dzień przed wigilią. Tak jak niestety większość. Mieliśmy się wybrać pociągiem, nasza podróż miała trwać ok. 8 godzin. Wiedzieliśmy oczywiście, że na miejsca siedzące nie mamy co liczyć, ale wyboru nie było.

Na peronie tłum jakich mało i na dodatek każdy z walizkami, torbami i wszelkimi pakunkami. Podjechał pociąg z podczepionymi chyba 4 wagonami, jeśli dobrze pamiętam. W każdym bądź razie było ich o wiele za mało. Cudem udało nam się wsiąść i zamknąć drzwi. I właśnie tak, bez możliwości poruszenia się, zapowiadała nam się podróż. Pomijam fakt, że od kiedy ruszyliśmy, średnio co 5 minut ktoś się przeciskał do toalety.

Na małej stacji, postanowiło do nas dołączyć jakieś stare małżeństwo. Żeby w ogóle otworzyć drzwi, musieliśmy nasze torby dać do wc. Ale jaśnie państwo nie czekając, z całej siły zaczęli napierać, gniotąc naszą torbę z prezentami. Nawet nie zareagowali, na prośby wszystkich ludzi stojących przy drzwiach, aby poczekali bo nie ma miejsca. Zaczęli ładować się do środka, z ogromną walizą i bynajmniej nie zamierzali po prostu stanąć. Napierali dalej, a na moje oburzenie, pani z miną królowej oświadczyła, że przecież ona musi usiąść. (!) Oczywiście zaczęły się krzyki, że wszyscy chcą usiąść, ale jak widać nie ma miejsca. Dama jednak nie przyjęła tego do wiadomości i przecisnęli się aż na korytarz obok przedziałów.

Są ludzie i taborety.

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 166 (190)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…