Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#24493

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w kinie.

Godziny naprawdę wieczorne, w kinie pustki, przysypiam z nudów na bramce. Na ostatni seans przychodzi para tak dobrze po trzydziestce. Z daleka widać, że oboje nawaleni jak szpaki - ona wiesza się na jego ramieniu i coś tam do siebie mamrocze, on chodzi, jakby węża tropił. Jednak bilety grzecznie kupili, agresywni nie byli, wybełkotali przeprosiny, że zawracają mi głowę, to wpuściłam do sali.

W czasie seansu co jakiś czas sprawdzałam, jak się trzymają.
Ona kimała prawie na podłodze, on w miarę swoich możliwości twardo śledził akcję.
Po skończonym filmie wchodzę, by wyprosić parę i zamknąć podwoje i widzę, że on nieporadnie próbuje obudzić towarzyszkę i zebrać się do wyjścia. Postanowiłam dać im pięć minut na ogarnięcie się, a sama wypełnić na bramce papierologię kończącą dzień.

Niedługo potem wchodzę znowu, a tam nikogo!
Tu muszę uściślić, że, w przeciwieństwie do polskich kin, w tym kraju wejście i wyjście z sali jest jedno i to samo.
Obleciałam toalety i postukałam w drzwi, by upewnić się, że nikt się tam nie przyczaił (niektóre są nieczynne i zamknięte na klucz). Nic.

Myślę gorączkowo, że cholera, jak ja się wytłumaczę ze zgubienia dwojga gości?
Skoro cały czas stałam na bramce i na pewno nikt nie przechodził do toalety ani do wyjścia z kompleksu (z bramki nie da się tego nie zauważyć), to odpowiedź mogła być tylko jedna...
Wyjście ewakuacyjne.
Lecę po schodach w dół sali i jeszcze po małych schodkach - i bum, wyjście przeciwpożarowe otwarte na oścież. Tajemnica rozwiązana. Zapytałam jeszcze przez krótkofalówkę menadżera, czy widział na monitoringu kogoś opuszczającego salę przez przeciwpożarowe. Owszem, widział - pijany facet wlókł się korytarzami, a towarzyszka wisiała mu na ramieniu jak sterta szmat.
Pośmialiśmy się, obleciałam salę i jeszcze raz toalety by upewnić się, że nikogo nie ma, zamknęliśmy kompleks i poszliśmy do domów.

Następnego dnia przychodzę do pracy, a menadżer z wczoraj wesolutko do mnie:
[M.:] Strzyga, a ty wiesz, że jedna z twoich zgub spędziła noc zamknięta w kiblu?

Serce mi stanęło na moment. Pytam co, gdzie i jak?
Tajemnica wyjaśniła się przy dokładnym przeglądzie monitoringu. Otóż facet zniecierpliwiony, że towarzyszka nie daje znaku życia, zebrał swoje i jej rzeczy i wyszedł z godnością wyjściem ewakuacyjnym. Na kiepskiej jakości kamerach dwa grube płaszcze przewieszone przez ramię i szurające podłodze rzeczywiście wyglądały, jakby ktoś facetowi wisiał na szyi.
A jak kobieta skończyła w toalecie? Po obudzeniu się poczłapała w górę sali. Kiedy ja sprawdzałam na dole wyjście, ona zczołgała się do drzwi wyjściowych (które są w połowie sali), powlokła do łazienki, zamknęła w kabinie i usnęła. Tak twardo, że nie słyszała mojego stukania.

Rano ekipa sprzątająca bardzo się zdziwiła, kiedy otworzyli drzwi i znaleźli okropnie skacowaną i sponiewieraną kobietę siedzącą na sedesie.
Jej słowa, kiedy wychodziła?
[K.:] Strasznie kiepski ten film musiał być, skoro tu skończyłam.

Kino zagranica

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1010 (1042)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…