Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#24586

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jeszcze trochę o Empiku, o piekielnych klientach. :)

Hity salonu:
1. Oburzenie klientki, że książek Paulo Coelho nie może znaleźć na literaturze polskiej.

2. Oburzenie klientki, że nie mamy książki, która ostatnio była wydana w 1966 roku - niszowa publikacja nt. ceramiki(!) "A może w innym salonie mają, Pani sprawdzi?"

3. Zdziwienie, że nie przeczytałam podsuniętej mi pod nos książki (coś o wampirach) i uznanie mnie za niekompetentną, bo powinnam wszystko co mamy w ofercie mieć przeczytane/obejrzane/przesłuchane i umieć streścić.

4. "Bo proszę pani, ja bym chciała taką książkę, gdzie jest mężczyzna i on się zakochuje w kobiecie, potem się rozstają, a na końcu jest taka scena, że on jedzie na rowerze, a za nim biegnie pies". Ewentualnie "Bo byłam tu rok temu i na tej półce leżała taka książka w zielonej okładce. A dzisiaj przyszłam i jej nie ma".

5. Afera, że nie ma książki, którą prezentują w radio/gazecie. Nie docierają informacje, że zgodnie z info na stronie wydawnictwa, premiera przewidziana jest za miesiąc. Oburzenie. Bo w radio już mają.

6. Afera, że jak nie możemy nie mieć książki X, której premiera była wczoraj, czemu jej w sklepie nie ma. Zdziwiona, bo nie przypominałam sobie, żeby taki tytuł miał premierę, przeszukuję Internet. Fakt, premiera była wczoraj. W USA. No ale wg. klienta, jeśli w USA, to też u nas powinna być i czekać na niego. Po polsku czy w oryginale? Ależ oczywiście, że po polsku.
- Bo wie pan, zanim będzie wydana po polsku, to musi się znaleźć wydawnictwo, które je wyda, trzeba podpisać umowy i, co najważniejsze, przetłumaczyć i wydrukować. Odpowiedź Klienta:
- A wie Pani, że o tym nie pomyślałem.
Facepalm.

7. Klient rzucający kartkę ze słowami:
- Te książki poszuka.
- Hę? Nie znalazł pan na półkach?
- Ja nie mam czasu, ja nie jestem od szukania.
Jestem ciekawa, czy jak idzie do supermarketu, to żąda osobistego asystenta do wyboru jajek i musztardy? Empiki to salony samoobsługowe, obsługa pomaga, doradza, zamawia. W domyśle. Bo w praktyce jeszcze uczy alfabetu i czytania ze zrozumieniem (wspomniane w innym poście plakaty opisujące promocje, napisane tak prosto, że trudno o nadinterpretację).

8. Promocja typu "3 w cenie 2". Na plakacie info, że przy zakupie trzech książek wydawnictwa X i Y najtańsza jest za 1 grosz. Przychodzi Pan z książką za 120, 30 i 20 zł i instruuje kasjera, że ta za 120 ma być policzona jako "ta trzecia". Kasjer informuje, jakie są zasady promocji. Odpowiedź Klienta:
- TO JA TU USTALAM ZASADY.
Inna sytuacja: kupienie książek w takiej promocji, po czym za godzinę próba zwrócenia dwóch kupionych w normalnej cenie, tą za 1 gr. chcą zatrzymać. Interes życia.

9. Gry i inne produkty można zwrócić w terminie 60 dni, pod warunkiem, że nie były używane (oryginalnie zafoliowane, książki bez śladu użytkowania itp.). W ciągu ostatnich kilku miesięcy trafiły się takie kwiatki:
- Para zwraca grę, bo kupili, pograli i im się nie podoba.
- Chłopak zwraca słuchawki, bo kupił, kilka dni używał i nie odpowiada mu dźwięk.
- Rodzinka kupiła grę planszową, ale gra wcale nie jest taka ciekawa, jak mówili w reklamie; parę razy zagrali, ale chcieliby oddać, bo nudna.
- Cwaniak w wieku 15+, który kupił grę premierową za 299 zł, żeby przyjść oddać ją następnego dnia. Oczywiście otworzona, używana. Informujemy, że nie możemy przyjąć gry. Chłopak wychodzi, żeby za pół godziny wpaść z żądną zemsty rodzicielką, która żąda, żeby zwrócić jej synkowi pieniądze, że tak nie można.
- Pan, który kupił książkę i po trzech tygodniach przyszedł ją zwrócić. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że książka w miękkiej oprawie, przeczytana chyba przez kilka osób, "połamany" grzbiet, pobrudzone kartki. Oburzenie, obietnica nasłania prokuratury, sądu i wszelkich możliwych kontroli, bo mamy psi obowiązek przyjąć bo jesteśmy po to, żeby mu służyć. Chyba nie ta bajka, psze Pana.

10. Czasami zdarza się, że jakiś towar nabije się dwa razy. Czasami, niestety, przy kasowaniu kilkunastu produktów, o zróżnicowanych cenach i przy dużym ruchu, nie zawsze uda się taki błąd wychwycić w porę.
Któregoś dnia miałam taką sytuację. Kasuję, podaję cenę, pan płaci kartą. Podaję paragon, pan go rozwija, i nawet nie patrząc mówi, że płyta się dwa razy nabiła (zauważył to wcześniej, ale postanowił poczekać, nie wiem czemu). Ok, mój błąd, przepraszam, informuję, że zaraz przyjdzie kierownik, dokonamy zwrotu i uznania na kartę. Przychodzi kierownik, przeprowadzamy procedurę zwrotu. Zwrot środków następuje zawsze w formie, w której dokonano zapłaty. Klient żąda gotówki. Kierownik dzielnie i spokojnie tłumaczy, że zgodnie z procedurami możliwy jest tylko zwrot na kartę. Odpowiedzi klienta:
- Ja pracuję w bankowości, więc wiem, że pan mi może dać gotówkę, ale pan nie chce, pan specjalnie.
- Ja też mam swoje procedury, moje procedury są ważniejsze niż wasze, sklepowe, i wg moich procedur należy się mi gotówka.
- Mam w du.... wasze procedury (dosłownie).
Robimy uznanie. Proszę o podpis. Odmawia, mówiąc, że to ja muszę się podpisać, bo to ja się pomyliłam. Długo trzeba było tłumaczyć, że to jego karta więc on musi zatwierdzić procedurę na niej wykonywaną.
Kwiatek na koniec: przed podpisaniem patrzy się na kwit z terminala (tu odsyłam do pierwszego odnośnika - bankowiec) i pyta, co to jest uznanie i czym się różni od obciążenia.

11. Regularne "opiernicze" za to, że nie ma paczki z empik.com. Bo miała być 20 grudnia i nie ma. Bo co to klienta obchodzi, miała być.
- Pani ma zaraz ustalić, gdzie teraz jest moja paczka.
- W drodze do salonu.
- Ale gdzie dokładnie?
- Nie wiem.
- Pani jest niekompetentna, jak pani może takiej podstawowej rzeczy nie wiedzieć?
Lepsza byłaby chyba odpowiedź, że 20 km za Włocławkiem i zbliża się w stałym tempie 70 km/h.
Krzykacz milknie dopiero, jak zapytany o to, czy robiąc zakup zapoznał się z regulaminem sklepu i czy doczytał, że podane terminy realizacji są orientacyjne, oraz, że sklep nie ponosi odpowiedzialności za opóźnienia będące po stronie dostawców oraz kurierów. Tu następuje cisza, czasami ktoś chociaż bąknie "przepraszam, bo wie pani, zależy mi i się trochę stresuję".

12. Regularne wizyty osób, które przyszły po pozycję X. Sprawdzamy w systemie - przykro mi ale nie ma. Dym. Bo przecież przed wyjazdem sprawdzał na empik.com i X była dostępna. Pięć minut tłumaczenia różnicy między sklepem internetowym, a stacjonarnym. Niektórym i tyle nie wystarcza. Dzwonią, informują, że wrzucili do koszyka na stronie książkę Y i że będą po nią za godzinę, zdąży dojść? ;)

13. Śmierć pisarza/piosenkarza/aktora - w ciągu kilku dni nagle cała Polska czyta Havla i Szymborską, słucha Amy Winehouse, Villas i Jarockiej. Oczywiście wszyscy "od zawsze czytali/słuchali", ale na pytanie której książki/płyty Pan/Pani szuka odpowiadają "A jakie w ogóle są?".

14. Klientka informuje przy kasie, że bojkotuje Empik za to, że sprzedaje książkę o aborcji (a myślałam, że czasy palenia zakazanych pozycji minęły i każdy czyta to, co chce) po czym płaci za zakupy... 150 zł. Ładny bojkot. :)

Empik

Skomentuj (41) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 781 (887)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…