zarchiwizowany
Skomentuj
(4)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Opowieść znajomej. Historia nie ma na celu szerzenia nietolerancji, raczej zahacza o opowieści o Rodzicu Roku, oraz o pojawiające się historie dot. rodziców, którzy nie chcą bądź nie potrafią poradzić sobie z upośledzonym dzieckiem.
Znajoma pracuje w niewielkim sklepie z ciuchami. Zdarzało się dosyć często, że klientki przychodziły z dziećmi. Dzieciaki różne, mniejsze, większe, jedne grzeczne inne rozrabiające, ale zwykle po zwróceniu uwagi siadały spokojnie i czekały, aż mamusie pooglądają/przymierzą ciuszki.
Tego dnia do sklepu również przyszła mama z dzieckiem. Chłopczyk max. 6-7 lat z zespołem Downa. Jego matka zaczęła oglądać ciuchy, a z dzieciaka wyszedł Diabeł. Zaczął biegać po sklepie, zrzucać ciuchy z wieszaków, ogólnie siał ferment i zniszczenie. A mamuśka nic. Dzieciak przewrócił manekina. A mamuśka dalej nic.
Znajoma zwróciła babeczce uwagę i usłyszała:
"Ależ on się tylko bawi i zaraz przestanie...prawda Adasiu, że przestaniesz?"
Niestety Adaś ani myślał przestać, nie wiadomo nawet czy zrozumiał, więc znajoma starała się jednocześnie zapanować nad tworzącym się bajzlem i przemówić babeczce do rozumu. W rezultacie usłyszała:
"Odczep się od mojego dziecka nietolerancyjna kretynko! Jesteś tu od obsługi klientów jak d*pa od s*ania! Skargę na ciebie napiszę!"
Po tych słowach dzieciak został dosłownie wywleczony ze sklepu przez wzburzoną matkę.
I taka refleksja moja - ciekawe czy to dziecko było w ogóle jakoś leczone/rehabilitowane...smutne :(
Znajoma pracuje w niewielkim sklepie z ciuchami. Zdarzało się dosyć często, że klientki przychodziły z dziećmi. Dzieciaki różne, mniejsze, większe, jedne grzeczne inne rozrabiające, ale zwykle po zwróceniu uwagi siadały spokojnie i czekały, aż mamusie pooglądają/przymierzą ciuszki.
Tego dnia do sklepu również przyszła mama z dzieckiem. Chłopczyk max. 6-7 lat z zespołem Downa. Jego matka zaczęła oglądać ciuchy, a z dzieciaka wyszedł Diabeł. Zaczął biegać po sklepie, zrzucać ciuchy z wieszaków, ogólnie siał ferment i zniszczenie. A mamuśka nic. Dzieciak przewrócił manekina. A mamuśka dalej nic.
Znajoma zwróciła babeczce uwagę i usłyszała:
"Ależ on się tylko bawi i zaraz przestanie...prawda Adasiu, że przestaniesz?"
Niestety Adaś ani myślał przestać, nie wiadomo nawet czy zrozumiał, więc znajoma starała się jednocześnie zapanować nad tworzącym się bajzlem i przemówić babeczce do rozumu. W rezultacie usłyszała:
"Odczep się od mojego dziecka nietolerancyjna kretynko! Jesteś tu od obsługi klientów jak d*pa od s*ania! Skargę na ciebie napiszę!"
Po tych słowach dzieciak został dosłownie wywleczony ze sklepu przez wzburzoną matkę.
I taka refleksja moja - ciekawe czy to dziecko było w ogóle jakoś leczone/rehabilitowane...smutne :(
sklepy
Ocena:
134
(172)
Komentarze