Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#24661

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Z dzisiejszego dnia pracy.

Pracuję jako ni to serwisant, ni to mąż na godziny od spraw technicznych. Generalnie jadę na wskazany adres i usuwam wszelkie usterki, tudzież zamocuje półki, nowe gniazdko, sylikon położę, uszkodzoną płytkę wymienię. I płytki mi się właśnie dziś trafiły.

Zadaniem moim było wymiana 2 płytek z dziurami po mocowaniach jakichś haczyków. Zajęcie o tyleż pracochłonne, że płytkę należy rozkruszyć i wydłubać po kawałeczku tak, aby nie uszkodzić znajdującej się pod spodem płyty gipsowo -kartonowej i membrany uszczelniającej jakie się stosuje w budownictwie drewnianym szkieletowym.

I tak odkuwam kawałek po kawałku. Łazienka z kibelkiem na piętrze. Zaraz obok sypialnia rodziców i 3 pokoje dziecięce. W jednym z nich mama bawi się z trójką dzieci.

Czas płynie, zajęcie odmóżdżające, więc myśli moje krążą po innych orbitach, aż tu na ziemie sprowadza mnie głos mamuśki że ona chciała by z łazienki na 5 minut skorzystać. Pomyślałem że przecież ma drugą pralnio-łazienkę na dole, ale widocznie musi tu, bo najmniejsze trzymała na ręku. Może przewinąć, albo co. Wylazłem i czekam. 5, 10, 15, 20 minut i jest. Wreszcie wylazła. Wodę jeszcze wychodząc spuszczała.

Zabieram się zatem do kontynuacji pracy, wchodzę do łazienki i moja pierwsza myśl - "Nosz kur... kobieto gdzie ty się stołujesz?" Smród taki że oczy automatycznie zaczynają łzawić, a woskowina sama wypływa z uszu. Zerkam na kibel, klapa w górze, a na porcelance piękny brązowy pas startowy dla myśliwców. Łazienka bez okna, wentylacja grawitacyjna. Delikatny nie jestem, ale myśli się kołaczą iż nie dość, że z czasem w plecy to jeszcze warunki szkodliwe dla zdrowia.
Trudno się mówi, zostawiłem drzwi otwarte i oszczędzając na oddechach kontynuuje pracę. Ledwo zacząłem, a tu łup. Drzwi zostały zatrzaśnięte. WTF?? Podchodzę, otwieram, nikogo nie ma. Mamuśka z dziećmi gra w pokoju obok. Znów chcę kontynuować, zostawiwszy drzwi otwarte, a tu jak drzwi nie pier... Zamkną się z impetem, aż myślałem że z futryną wylecą.

Wpieniłem się niemiłosiernie, wychodzę i pytam co jest grane? Kto i czemu tak trzaska tymi drzwiami?
Mamuśka stwierdziła że ona i że drzwi mają być zamknięte. Pytam dlaczego?
Bo ona ma małe dzieci, a ja mam narzędzia.
WTF? Mówię zatem, że dzieci bawią się z nią w pokoju, a ja narzędzi niebezpiecznych nie mam i poza tym pod kontrolą, więc żaden berbeć się do nich nie dostanie.
Na co mamuśka "zabiła" mnie odpowiedzią:
- No tak, ale ŚMIERDZI!!

Nie mogłem znaleźć szczęki, ani myśli. Posprzątałem wykruszone kafelki, pozbierałem narzędzia i wyszedłem bez słowa.
Szefowi zgłosiłem, że klientka będzie zgłaszać zażalenie.

zagranica

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 897 (931)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…