Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#24731

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Było to pewnej słonecznej niedzieli. Zjeżdżając "na butach" ze ślizgawki złamałam rękę. Było to jeszcze ubiegłe tysiąclecie, więc czasy zamierzchłe, a ja byłam młoda i można mi wybaczyć moją głupotę...
Największym pechem w tej sytuacji był fakt, że była to niedziela wielkanocna.
Co do diagnozy - nie było wątpliwości, przedramię złamałam jak zapałkę, obie kości trachnęły z grubsza na tej samej wysokości.
Wraz z obstawą dotarłam do szpitala. Na izbie przyjęć pielęgniarka informuje, że bardzo jej przykro, ale nie bardzo ma mnie kto składać.
Jak to, nie ma żadnego dyżurnego lekarza?
No jest.
To czemu nie może złożyć mi ręki?

Monolog lekarza wyglądał mniej-więcej tak:
- No ziień dobry. No ssłaa-amana. No so ja pajstfu porazemm... Do Lublyyna *hik* jechaź.

Ponieważ był świąteczny wieczór i wszyscy rodzinni kierowcy byli po spożyciu, miałam niepowtarzalną okazję przejechania się karetką.
Pozdrawiam pana dochtóra.

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 156 (174)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…