Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#25148

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historię zamieszczam za zgodą bohaterów.

Syn znajomych chodzi do gimnazjum.
Jako, że rodzina to ateiści, chłopiec nie uczęszczał na lekcje religii, obowiązkowo ten czas spędzając w bibliotece szkolnej.
Pierwsza klasa przeszła bez kłopotów z tego tytułu.
Poza tym, że szkoła nie zorganizowała zajęć zastępczych (etyki czy religioznawstwa - podobno za mało chętnych), nie działo się nic szczególnego.
Ateiści, zielonoświątkowcy i jeden świadek Jehowy, uzupełniali sobie lekcje tworząc sympatyczny klub dyskusyjny, do którego cichcem dołączało religijne podziemie - czyli uciekinierzy z religii, chodzący z przymusu rodziny.

Wszystko się zmieniło, jak do biblioteki zawitała, niespełniona polonistka, katechetka i aktywistka religijna i zajęła miejsce dotychczasowej, starej, sympatycznej bibliotekarki.

Nawracanie, wypytywanie i wyszydzanie "niewiernych psów" było na porządku dziennym, przytyki, co robią kiedy inni na słusznych zajęciach składają cześć Bogu, komentarze, że ci których nie stworzył Wszechmogący tylko małpy urodziły, zajmują szkole czas i miejscu..... Wszystko w lekko zawoalowany sposób, ale dostatecznie czytelne. Szybko znalazła się grupka uczniów, którym nagle "niewierni" zaczęli przeszkadzać, a ich złośliwości i zaczepki umykały "zajętej ważniejszymi sprawami pani".

Do otwartej wojny doszło, jak nadszedł czas przygotowywania jasełek.
Syn znajomych jest niezwykle utalentowany plastycznie, został więc wytypowany do zrobienia dekoracji. Może i wywiązałby się z zadania gdyby nie sposób w jaki mu to nakazano:

Aby odkupić winy, za życie w wiecznym grzechu i potępieniu, aby przekreślić żywot istoty niższej, jak się bardzo postara, a pani zaakceptuje, to może się za niego pomodli i pomoże mu wkroczyć na ścieżkę poprawy, powie mu jak wyzwolić się z szatańskich sideł rodziców, i wymówić im posłuszeństwo.

Młody przekazał to w domu.
Rodziców, którzy od pół roku wysłuchiwali relacji z przytyków i słownych połajanek, mało szlag nie trafił.
Na drugi dzień byli oboje w szkole u dyrektora i zażądali aby pani bibliotekarka powtórzyła wywody z dnia poprzedniego.

Kobieta dostała szału!
Najpierw skoczyła na młodego, że zdrajca, że Judasz, że ona chciała wyciągnąć go z piekła, ale szkoda zachodu, dla takiego zepsucia. Potem zaatakowała rodziców, że skoro sami chcą iść do piekła to niech idą. Na koniec skoczyła do dyrektora, że gdyby wiedziała, że toleruje w szkole Szatana nigdy by tu nie pracowała! Wybiegła z histerycznym płaczem...

Nie wiem, na jakich zasadach zatrudnia się nauczycieli i osoby do pracy z dziećmi i młodzieżą, ale tu ewidentnie ktoś dał "ciała" i przyjął panią z załamaniem nerwowym, zwolnioną z innej placówki.

Ps. Dyrektor w trakcie konfrontacji miał takiego "karpia" na twarzy, że chyba faktycznie nie wiedział nic o tym, co działo się od pół roku w bibliotece.

gimnazjum takie jedne..

Skomentuj (40) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 758 (848)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…