zarchiwizowany
Skomentuj
(1)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Historia z zeszłego roku:
Zimowymi wieczorami zaczęliśmy słyszeć dochodzące "gdzieś z góry" (czyli z wyższych pięter) szuranie. Niezbyt uciążliwe, ale jednak. Odgłos był taki, jakby ktoś przesuwał coś tam i z powrotem, dosyć szybko. Niestety nasłuchiwanie na klatce schodowej niewiele dało, bo przez drzwi nie było nic słychać. Szuranie pojawiało się prawie codziennie ok 22 - 23 i trwało zawsze co najmniej kilkanaście minut. Zaczęliśmy snuć teorie, że może ktoś podłogę froteruje albo któraś sąsiadka dorabia sobie tkaniem na krosnach czy co?
Nadeszła wiosna. Moja wtedy-jeszcze-żona spotkała przed blokiem sąsiada z piętra wyżej (ale "po skosie") i rozmawia z nim, że tak zeszczuplał itd. A on na to:
- A bo kupiłem sobie wiosła i całą zimę trenowałem.
Po podłożeniu pod wiosła kocyka szum ustał :)))
Zimowymi wieczorami zaczęliśmy słyszeć dochodzące "gdzieś z góry" (czyli z wyższych pięter) szuranie. Niezbyt uciążliwe, ale jednak. Odgłos był taki, jakby ktoś przesuwał coś tam i z powrotem, dosyć szybko. Niestety nasłuchiwanie na klatce schodowej niewiele dało, bo przez drzwi nie było nic słychać. Szuranie pojawiało się prawie codziennie ok 22 - 23 i trwało zawsze co najmniej kilkanaście minut. Zaczęliśmy snuć teorie, że może ktoś podłogę froteruje albo któraś sąsiadka dorabia sobie tkaniem na krosnach czy co?
Nadeszła wiosna. Moja wtedy-jeszcze-żona spotkała przed blokiem sąsiada z piętra wyżej (ale "po skosie") i rozmawia z nim, że tak zeszczuplał itd. A on na to:
- A bo kupiłem sobie wiosła i całą zimę trenowałem.
Po podłożeniu pod wiosła kocyka szum ustał :)))
blok
Ocena:
103
(145)
Komentarze