zarchiwizowany
Skomentuj
(9)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Znajoma ma 7-miesięcznego synka, który niedawno się rozchorował. Ponieważ dzieciak jest adoptowany, każdą wizytę u lekarza znajoma zaczyna od powiadomienia o tym fakcie (choćby po to, że by uniknąć pytań o choroby w biologicznej rodzinie, bo nie ma o tym pojęcia). Odwiedziła kilku lekarzy, każdy coś tam przepisał, młodemu się nie poprawiło. Finał był taki, że trafili do szpitala. Tam pani lekarka na dzień dobry ochrzaniła znajomą, że źle odpowiada na pytania lekarzy i dlatego młody jest nadal chory. Po czym, poinformowana oczywiście o adopcji, zadaje znajomej pytanie:
- A czy pani karmi go piersią?
Jeśli poprzedni lekarze tez tak "uważnie" słuchali, to nic dziwnego, że skończyło się szpitalem.
Na szczęście dziś rano młody wrócił do domu.
- A czy pani karmi go piersią?
Jeśli poprzedni lekarze tez tak "uważnie" słuchali, to nic dziwnego, że skończyło się szpitalem.
Na szczęście dziś rano młody wrócił do domu.
Szpital w K.
Ocena:
165
(205)
Komentarze