Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#26017

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Przeglądając poczekalnię przypomniała mi się historia parkingowa jaka miała miejsce jakieś 15 lat temu i dotyczyła ojca.

Nakreślając plan sytuacyjny: Mieszkaliśmy na blokowisku z lat siedemdziesiątych. Przed naszym blokiem znajdował się się jedyny w okolicy parking na jakieś 120-130 miejsc może. Jeden z ciągów miejsc postojowych kończył się w połowie pozostałych i stał tam budynek byłej stacji transformatorowej.

Ktoś zaradny wykupił czy wydzierżawił część tego budynku i zrobił sobie tam garaż. Niestety tak nieszczęśliwie że brama tegoż garażu wychodziła nie na drogę, tylko na miejsca parkingowe. Dodatkowo wyjeżdżało się z garażu prostopadle do pozycji parkowania, czyli mówiąc prościej jechało się przodem w bok zaparkowanego auta. Po uzgodnieniach z administracją właściciel dostał zgodę na wymalowanie koperty zakazu parkowania, ale tylko na jedno miejsce, co ni jak nie zostawiało wystarczająco miejsca na wyjechanie z garażu "na raz"

I zdarzyło się raz tak, że ojczulek mój wrócił raz późno w nocy, a właściwie wcześnie rano, z trasy i na parkingu było wolne miejsce zaraz przy tej kopercie. Zaparkował tam nasz zabytek motoryzacji zwany Żukiem, a że miejsca było mało to stanął tuż przy linii koperty, ale co ważne, ani trochę na nią nie najeżdżając i poszedł do domu spać. Godzina coś koło 3,30
Około godziny 6,30 łomot do drzwi, że te mało z zawiasów nie wypadną. Ojczulek zwlókł się z wyra i otwiera, a tam sąsiad z bloku obok, w gajerku i od razy drze się że co to, że jak tak można, że on do pracy musi, a się wyjechać nie da i że natychmiast tego złoma mamy zabierać i że jeszcze raz tak staniemy to on nie poprzestanie na spuszczeniu powietrza tylko nam opony poprzecina.

Headshot.

Ojczulek poszedł i faktycznie wszystkie cztery koła totalny flak. Stwierdził więc tylko że on nie wyjedzie puki sąsiad nie napompuje z powrotem kół. Na grożenie policją zwrócił mu tylko uwagę że na kopercie nie stoi, więc guzik z tego będzie. Sąsiad próbował się wykpić stwierdzając że nie ma pompki, ale i na to dostał odpowiedź w postaci pompki ręcznej - samochodowej, gdzie stało się na poprzecznej blasze z przyspawanym cylindrem i dymało oburącz wajchą przymocowaną do tłoka.

Piekielny wybałuszył tylko gały, ale co było zrobić, zdjął marynarkę, chwycił się za wajchę i dyma. Jako że Żuka oponki miał nie małe, to efektem tych wysiłków było półtora napełnionego koła po około 40 minutach. Ojczulek ulitował się nad nim w końcu i wyciągnął sprężarkę samochodową. Napełnił pozostałe koło w czasie znacznie krótszym i prze parkował auto.

I zasadniczo do dziś nie jesteśmy w stanie zrozumieć logiki, jaka kierowała piekielnym przy spuszczaniu powietrza przed prze parkowaniem. Zemścił się sam na sobie.

parking osiedlowy

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 173 (203)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…