Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#26545

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Tym razem to ja byłam piekielna.
Działo się to jakieś 4-5 lat temu.
Sąsiad kupił sobie psa rasy amstaf. Oczywiście brak pozwolenia, szkolenia, jakiejkolwiek wiedzy na temat wychowania psa, zdrowego rozsądku też nie odnotowano.(To materiał na inne historie.)
Ja mam średniego (25 kg. kundelka).
Do rzeczy:
Kiedyś wybrałam się z kundelkiem na spacer, ponieważ moja babcia upierała się przy wychodzeniu z psem, który ciągnął ją za mocno (innym domownikom jego energia nie przeszkadzała), przyuczałam go do spokojnego kroku przy pomocy kolczatki. (Odpowiednio dopasowanej tak, by nie robiła krzywdy).
Wracając do domu przez pole łąki, które jest zaraz przed moim i sąsiada domem, zobaczyłam biegnącego w naszym kierunku amstafa, sąsiad stał i wołał, na co pies miał wy.... Ja już panika lekka ( ten pies miał już kilka pogryzień innych psów na koncie)nie wiem co mam robić.
Jedyne co mi przyszło do głowy to wywrócenie kolczatki na drugą stronę, "kolcami na zewnątrz".
Wiecie jak atakują takie psy?
Tak, aby zabić, czyli rzucają się do gardła, ten nie był wyjątkiem.
Końca można się domyśleć, mojemu kundelkowi nic się nie stało, natomiast amstaf z rozharatanym podniebieniem pobiegł do domu.
Sąsiad najpierw próbował, straszyć mnie policją, na szczęście udało mi się uświadomić go czyja to wina.
Po wyleczeniu amstaf został sprzedany w odpowiedniejsze miejsce.
I od razu odpowiadając na zarzuty, wiem, że pies był nie winny i cierpiał za błędy właściciela, ale to była sytuacja albo amstaf albo mój piesek, którego nie dam skrzywdzić.

gdzieś na zadupiu

Skomentuj (34) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 132 (180)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…