Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#26871

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w kinie.

W poprzedniej historii opisałam moją supervisorkę Tracey. W dużym skrócie: gdyby tępota była przestępstwem, nad Tracey wisiałoby już kilkukrotne dożywocie.

Stoję na kasie. Podchodzi klientka i mówi, że zamówiła online i zapłaciła za kilka biletów na film. Niestety mąż się nie wyrobi i nie przyjdzie, córka-studentka zapomniała legitymacji, syn ma piętnaście lat, a ona omyłkowo zamówiła bilet dla dziecka, itd., itd., a tak w ogóle, to czy dałoby się zrobić upgrade na fotele klasy VIP.
Wszystko brzmiało potwornie skomplikowanie, ale w rzeczywistości było łatwe do zrobienia: po prostu kobiecie zwróciłoby się pieniądze za wszystkie bilety, a ja bym jej sprzedała od nowa, tym razem ze wszystkimi obniżkami i upgradem.
Proste?
Nie dla Tracey.

Do zrobienia zwrotu potrzebna jest autoryzacja kogoś wyższego w hierarchii - podwójny kod wstukiwany w kasę, zwykłym pracownikom niedostępny. Zawołałam T. i, mając bolesną świadomość tego, że wszelkie tłumaczenie można w przypadku tej dziewczyny o kant rzyci rozbić, chciałam ją poprosić tylko o wklepanie kodu. Niestety! Klientka była szybsza, i zaczęła od nowa usłużnie tłumaczyć, że zwrot, że jednak normalny zamiast studenckiego, że nie ma dziecka, jest nastolatek...

Tracey para buchnęła z uszu, kiedy jej mózg próbował nieporadnie ogarnąć dramat klientki. W połowie zdania przerwała kobiecie:
- Yyyy, to ja... eee... pójdę do biura zarządu po eee... specjalny druczek. - I pogalopowała w głąb korytarza, zostawiając mnie z oczami jak dwa funty. Bo widzicie, u nas żadnych druczków przy zwrocie nie potrzeba. Wystarczy jedna kartka z podpisem klienta i wydrukiem z kasy, a już jedną przygotowałam, kiedy czekałam na supervisorkę.

No nic. Mija minuta, dwie, pięć, dziesięć. Klientka po jednej stronie lady, ja po drugiej, stoimy jak kołki i czekamy. Tracey nie wraca. Na szczęście kobieta była wyrozumiała i załapała, że bez szefostwa nic jej nie pomogę. Usunęła się na boczek, ja obsłużyłam kilku klientów, Tracey nadal ani widu. W końcu wkurzyłam się potężnie i zadzwoniłam do biura.
Czego się dowiedziałam od dyżurującego menadżera? Że Tracey zaraz po powrocie do biura ubrała się bez słowa i poszła do domu. Kiedy men usłyszał, że klientka czeka od dwudziestu minut na zwrot, dostał szału. Przyleciał w trzy sekundy, przeprosił kobietę na kolanach i dołożył darmowy bilet w ramach przeprosin.

Czy Tracey poniosła konsekwencje?
Niiii. Następnego dnia men wezwał ją na dywanik, ale T. wykonała swój popisowy numer i z miejsca się popłakała.
Men przełożył dywanik, ale T. znów się taktycznie rozszlochała i szlochała tak długo, aż men się poddał i wpisał jej naganę do akt.
Jak tu nie kochać tej dziewczyny?

Kino zagranica

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 721 (759)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…