Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#27117

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Stypendia naukowe na pewnej państwowej uczelni, czyli dramat w 3 aktach.

Tytułem wstępu:
Jako osoba, która wcześniej przez kilka lat z rzędu otrzymywała stypendium za wyniki w nauce, mniej więcej orientowałem się na jakiej zasadzie przebiega przydzielanie owych:
-> Uczysz się ładnie
-> Kończysz rok akademicki z piękną średnią (od 4.3 wzwyż)
-> Przychodzi następny rok akademicki, idziesz się zapytać do dziekanatu czy przyznano ci stypendium
-> Pani z dziekanatu mówi, że tak
-> Na twoje konto wpływa kilkaset złotych miesięcznie przez 10 miesięcy

Tak było... Ale w tym roku akademickim trochę się pozmieniało. Niby jakieś nowe przepisy, niby praktycznie żadnych zmian, niby nawet lepiej dla studentów.

AKT I - Zaliczenie Schrodingera
Początek października. W gablotce przy dziekanacie pojawia się informacja, że wnioski o stypendium należy niezwłocznie złożyć w dziekanacie do ′dnia takiego a takiego′. Obwieszczenie oczywiście pojawia się ′dnia takiego a takiego′ minus tydzień.
Czemu tak? A temu, że zmieniły się przepisy.
Kiedy się zmieniły? A no dawno temu, informacje na ten temat są wszędzie...
Wszędzie, to znaczy gdzie? Na stronie uczelni w zakładce ′regulamin stypendiów′

I rzeczywiście - przepisy się zmieniły w lipcu. Żeby było zabawniej, jak na początku września sprawdzałem, to o zmianach nie było ani słowa, no ale niech im będzie, że poinformowali zainteresowanych w terminie.

Wniosek wypełniony (w tym, co ważne, rubryka ′Numer konta na które ma wpływać stypendium′), zaniesiony do dziekanatu.

I tu się pojawia pierwszy problem...
[P]ani z dziekanatu - Ale pan ma semestr zaliczony tydzień po terminie...
[J]a - A jaki był termin?
[P] - Dla osób kończących studia pierwszego stopnia - 10. marca
[J] - A może mi pani przypomnieć, z jakim wynikiem zakończyłem te studia?
[P] - Już sprawdzam... 5.0 i dyplom z wyróżnieniem.
[J] - A może mi pani jeszcze przypomnieć jaki był ostateczny termin zaliczenia semestru dla osób, które chcą mieć wyróżnienie?
[P] - Taaaak... (szuka w kalendarzu) 10. marca
[J] - Więc jak to jest, że zaliczyłem semestr w terminie, jednocześnie nie zaliczając go w terminie?

Koniec końców - wyszło na to, że w dziekanacie mają taki burdel, że sami się w nim nie łapią.

Akt II - Oczekiwanie
Rektor ma trochę czasu na rozpatrzenie wniosków, określenie wysokości stypendiów, ile procent studentów je otrzyma, itp.

Oczekiwanie na ogłoszenie kto ile dostał umilały nam ogłoszenia z innych uczelni. Generalnie stawka oscylowała w okolicach 400 złotych, a liczba osób, które się załapały to nie mniej niż 6%.

I tak czekamy i czekamy i się wkurzamy - wszystkie uczelnie ogłosiły co i jak już 2 tygodnie przed ostatecznym terminem, a u nas ciągle cisza...
Nadszedł ostateczny termin, udajemy się do dziekanatu:
[J] Dzień dobry. Są...
[P] Nie ma i dziś nie będzie. Przyjdźcie jutro.

Następnego dnia:
[J] Dzie...
[P] Listy będą dziś po 14.
[J] Ale dziekanat jest czynny do 14...
[P] No to jutro.

Następnego dnia faktycznie pojawiły się wyniki.
Załapały się tylko osoby ze średnią powyżej 4.91.
Wysokość stypendium to (uwaga uwaga!) 150 PLN, z dopiskiem, że więcej nie będzie. Świetnie, biorąc pod uwagę, że rok wcześniej najniższe stypendium to było 170, a z taką średnią dostawało się 450 i jednorazową nagrodę 600zł.

Co rektor chciał przez to powiedzieć? "Olejcie studia u nas i idźcie na UŚ - tam dostaniecie 3 razy więcej"? "Olej naukę i idź do roboty"? Czy też może "Zapierdzielajcie jak woły, to może dostaniecie stypę ministra, a my będziemy bardziej prestiżowi"?

AKT III - Pierwsza rata
Termin wpłynięcia pierwszej raty - 10.12. Czekamy, czekamy, 14. grudnia idziemy do dziekanatu:
[J] - Wciąż nie wpłynęła pierwsza rata...
[P] - I nie wpłynie. Wpłacimy dopiero 6. stycznia

Na wojny z dziekanatem nie mam nerwów, więc czekam do 6. stycznia.
Jak nietrudno się domyślić, 6. stycznia pieniądze nie wpłynęły (bo święto), 7. i 8. też nie (bo weekend).
Żeby dodać trochę dramatyzmu, pieniądze nie wpłynęły też 9., 10., 11. i 12. stycznia. Kierunek - dziekanat.
[J] - Pierwsza rata w dalszym ciągu nie wpłynęła.
[P] - Nieeemożliwe. Przecież wysłałam.
[J] - Od tygodnia sprawdzam historię rachunku, nic nie przyszło.
[P] - A nie podał pan na wniosku złego numeru konta?
[J] - Przy przepisywaniu numeru konta sprawdzam je trzykrotnie. Podałem dobry numer.
[P] - A na pewno? Ja panu przeczytam na jaki numer wysłałam pieniądze i pan mi powie czy na dobry...
[J] - A może mi pani podać PUK do swojego telefonu?
[P] - No co pan... Przecież ja go nie pamiętam...
[J] - Pani nie pamięta dwunastu cyfr, a ja mam pamiętać 26? Ja doniosę numer który podałem.

W trakcie półrocznej przerwy w nauce zmieniłem konto, więc na wszelki przypadek wziąłem też numer starego konta.
Godzinę później w dziekanacie:

[J] - Proszę. Taki mam numer konta : ....0010
[P] - No to w takim razie podał pan zły numer, bo my wysłaliśmy pieniądze na ....0023
[J] - Wie pani... Zabawne, bo to mój stary numer konta, którego na pewno nie podawałem we wniosku.
[P] - To pan zmienił konto? Czemu pan zmienił konto?! Nie zmienia się konta jak się dostaje stypendium!
[J] - Tak właściwie, to jak zmieniałem konto nie dostawałem stypendium. Nie byłem nawet waszym studentem.
[P] - ... No to trzeba było zaznaczyć jakoś, że ten numer który pan podaje jest inny od tego, który mamy w bazie!
[J] - Z tego co pamiętam, jak kończyłem pierwszy stopień zobowiązaliście się do usunięcia moich dodatkowych danych z bazy.
[P] - No i to zrobiliśmy! Pan to na pewno wprowadził przy rekrutacji!
[J] - Przy rekrutacji podałem tylko podstawowe dane. Numer konta do nich nie należał.
[P] - No to niech się pan uda do kwestury i sam to teraz wyjaśnia!

No to idziemy do kwestury.
[J] - Dzień dobry. Ja w sprawie stypendium.
Pani z [K]westury - Dzień dobry. O co chodzi?
[J] - Nie przyszła pierwsza rata.
[K] - A miała przyjść?
[J] - Teoretycznie tak. Praktycznie poszła nie na ten numer na który powinna.
[K] - To czemu pan podał zły numer?
(Tutaj rozmowa o praktycznie takiej samej treści, jak w dziekanacie)
[K] - No to sprawdzę, czy nie było zwrotów... O... Jest jeden.
[J] - Niech zgadnę... Z numeru ....0023 ?
[K] - Proszę sobie nie żartować. Z tym drukiem zgłosi się do swojego dziekanatu.
[J] - I kiedy mogę się spodziewać pieniędzy?
[K] - Dziesiątego lutego.
[J] - Proszę pani. Od pięciu dni zalegam z opłatą za mieszkanie, a od wczoraj żywię się czerstwym chlebem, który się ostał w chlebaku. A teraz mi pani mówi, że mam czekać jeszcze miesiąc?
[K] - Nie trzeba było numeru konta zmieniać. Zmienił - niech cierpi!

Wydruk powędrował do dziekanatu. Sił i nerwów na pisanie skarg nie mam (uczelnia państwowa, to i odpowiedzialność pracowników administracyjnych zerowa).
A wystarczyło sprawdzić, czy numer na wniosku zgadza się z numerem w systemie...

EPILOG
Koniec końców poszedłem za sugestią rektora:
"Uczysz się i masz świetne wyniki? Olej to i idź do pracy, bo zdechniesz z głodu."

dziekanat

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 587 (649)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…