Kolega lekarz psychiatra pracuje w Oddziale Psychiatrii jednego ze szpitali. W ramach dyżuru konsultuje psychiatrycznie pacjentów, którzy przychodzą do SOR z różnymi problemami. Wiadomo, że liczy się dyskrecja więc wzywa się kogoś po nazwisku i nie zdradza na korytarzu do jakiego specjalisty. W SOR obowiązuje zasada, że ciężko chorzy (wyłapywani przez pielęgniarkę segregującą) i karetki wchodzą poza kolejką.
Dyżur na SORze był koszmarny. Czarno od ludzi na korytarzu w dodatku karetka za karetką. Czas oczekiwania dla lżej chorych kilka godzin. Na czele kolejki od ponad godziny piekli się facet i nie przyjmuje do wiadomości, że SOR ma tylko 10 łóżek obserwacyjnych i jest tylko 1 internista i dopóki nie wypisze się kogoś to reszta musi czekać.
Kolega psychiatra został wezwany na konsultację. Tradycyjnie wyszedł na korytarz i prosił pana Iksińskiego. Iksiński wstaje z końca kolejki i idzie do wejścia. Na to zrywa się nasz piekielny pacjent i z wrzaskiem, że nepotyzm, że on był wcześniej w kolejce, że czeka już kilka godzin i że chce być obsłużony przed Iksińskim. Kolega spokojnie przeprosił Iksińskiego, podszedł do zapienionego, położył mu rękę na ramieniu i mówi:
"Ja jestem psychiatrą, przyszedłem pomóc tamtemu panu a skoro i pan pilnie domaga się pomocy psychiatry to zapraszam na konsultację".
Facet wyrwał się krzycząc "nie" i szybko wrócił na krzesło. Ludzie na poczekalni wybuchnęli śmiechem. Od tego czasu do chwili przyjęcia przez internistę słowem się nie odezwał.
Dyżur na SORze był koszmarny. Czarno od ludzi na korytarzu w dodatku karetka za karetką. Czas oczekiwania dla lżej chorych kilka godzin. Na czele kolejki od ponad godziny piekli się facet i nie przyjmuje do wiadomości, że SOR ma tylko 10 łóżek obserwacyjnych i jest tylko 1 internista i dopóki nie wypisze się kogoś to reszta musi czekać.
Kolega psychiatra został wezwany na konsultację. Tradycyjnie wyszedł na korytarz i prosił pana Iksińskiego. Iksiński wstaje z końca kolejki i idzie do wejścia. Na to zrywa się nasz piekielny pacjent i z wrzaskiem, że nepotyzm, że on był wcześniej w kolejce, że czeka już kilka godzin i że chce być obsłużony przed Iksińskim. Kolega spokojnie przeprosił Iksińskiego, podszedł do zapienionego, położył mu rękę na ramieniu i mówi:
"Ja jestem psychiatrą, przyszedłem pomóc tamtemu panu a skoro i pan pilnie domaga się pomocy psychiatry to zapraszam na konsultację".
Facet wyrwał się krzycząc "nie" i szybko wrócił na krzesło. Ludzie na poczekalni wybuchnęli śmiechem. Od tego czasu do chwili przyjęcia przez internistę słowem się nie odezwał.
szpital wojewódzki w dużym mieście
Ocena:
808
(838)
Komentarze