Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#27142

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kolega lekarz psychiatra pracuje w Oddziale Psychiatrii jednego ze szpitali. W ramach dyżuru konsultuje psychiatrycznie pacjentów, którzy przychodzą do SOR z różnymi problemami. Wiadomo, że liczy się dyskrecja więc wzywa się kogoś po nazwisku i nie zdradza na korytarzu do jakiego specjalisty. W SOR obowiązuje zasada, że ciężko chorzy (wyłapywani przez pielęgniarkę segregującą) i karetki wchodzą poza kolejką.

Dyżur na SORze był koszmarny. Czarno od ludzi na korytarzu w dodatku karetka za karetką. Czas oczekiwania dla lżej chorych kilka godzin. Na czele kolejki od ponad godziny piekli się facet i nie przyjmuje do wiadomości, że SOR ma tylko 10 łóżek obserwacyjnych i jest tylko 1 internista i dopóki nie wypisze się kogoś to reszta musi czekać.

Kolega psychiatra został wezwany na konsultację. Tradycyjnie wyszedł na korytarz i prosił pana Iksińskiego. Iksiński wstaje z końca kolejki i idzie do wejścia. Na to zrywa się nasz piekielny pacjent i z wrzaskiem, że nepotyzm, że on był wcześniej w kolejce, że czeka już kilka godzin i że chce być obsłużony przed Iksińskim. Kolega spokojnie przeprosił Iksińskiego, podszedł do zapienionego, położył mu rękę na ramieniu i mówi:
"Ja jestem psychiatrą, przyszedłem pomóc tamtemu panu a skoro i pan pilnie domaga się pomocy psychiatry to zapraszam na konsultację".

Facet wyrwał się krzycząc "nie" i szybko wrócił na krzesło. Ludzie na poczekalni wybuchnęli śmiechem. Od tego czasu do chwili przyjęcia przez internistę słowem się nie odezwał.

szpital wojewódzki w dużym mieście

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 808 (838)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…