zarchiwizowany
Skomentuj
(2)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Autobusy miejskie po raz kolejny...
Czwartek, ósmy marca, Lublin, ul. Zana. Godzina: około 20.00. Czekałam spokojnie na przystanku, kiedy podjechał autobus. Spostrzegłam, że biegnie do niego para, matka i syn. Kiedy już dobiegali, kierowca zamknął drzwi i najprawdopodobniej skoncentrował się na włączaniu się do ruchu, bo nie otworzył drzwi, mimo iż oboje naciskali „ciepły guzik”.
Syn zaczął więc walić pięścią w drzwi, a potem w nie kopnął, ruchem wyraźnie stylizowanym na Chucka Norrisa. Tymczasem matka wydzierała się:
Tak, dołóż mu, synu, dołóż! Mocno! Drzwi nie otworzy, chamidło! Opony takiemu poprzebijać! Autobus zarysować! Niech by popamiętał!
Wtem pojazd zaczął ruszać... syn kopnął raz jeszcze drzwi, dopingowany wrzaskami mamuśki. Potem oboje jeszcze długo, nie przebierając w słowach, komentowali, jaki to kierowca okazał się chamski...
Czwartek, ósmy marca, Lublin, ul. Zana. Godzina: około 20.00. Czekałam spokojnie na przystanku, kiedy podjechał autobus. Spostrzegłam, że biegnie do niego para, matka i syn. Kiedy już dobiegali, kierowca zamknął drzwi i najprawdopodobniej skoncentrował się na włączaniu się do ruchu, bo nie otworzył drzwi, mimo iż oboje naciskali „ciepły guzik”.
Syn zaczął więc walić pięścią w drzwi, a potem w nie kopnął, ruchem wyraźnie stylizowanym na Chucka Norrisa. Tymczasem matka wydzierała się:
Tak, dołóż mu, synu, dołóż! Mocno! Drzwi nie otworzy, chamidło! Opony takiemu poprzebijać! Autobus zarysować! Niech by popamiętał!
Wtem pojazd zaczął ruszać... syn kopnął raz jeszcze drzwi, dopingowany wrzaskami mamuśki. Potem oboje jeszcze długo, nie przebierając w słowach, komentowali, jaki to kierowca okazał się chamski...
Ocena:
4
(46)
Komentarze